Ciekawa ósma kolejka w IV lidze. Drugiej porażki z rzędu na własnym stadionie doznała Janowianka. Tym razem trzy punkty z bardzo trudnego terenu wywiozła Tomasovia. Sporo działo się w Krasnymstawie. Tamtejszy Start do przerwy prowadził z Lublinianką 2:0, ale przegrał 2:3. Spory wpływ na boiskowe wydarzenia miały jednak dwie czerwone kartki dla gospodarzy.
Po 45 minutach wydawało się, że Start przerwie bardzo dobrą passę zespołu z Wieniawy. Piłkarze Daniela Koczona po remisie na inaugurację wygrali kolejne pięć spotkań. W środę od początku zawody nie układały się jednak po myśli gości. Już w pierwszej minucie gospodarze domagali się odgwizdania rzutu karnego. Sędzia był jednak innego zdania.
Damian Pachuta otworzył wynik w 27 minucie, a później kapitalną okazję zmarnował Maciej Jabłoński, który przymierzył w słupek. Tuż przed przerwą Dominik Skiba z rzutu wolnego podwyższył jednak prowadzenie ekipy z Krasnegostawu.
Wszystko zaczęło się jednak psuć od razu po wznowieniu gry. Szybko drugie „żółtko” obejrzał Jabłoński. Tuż po godzinie gry Sebastian Bałaszek przerywał grę na środku boiska, a niespodziewanie arbiter od razu wyrzucił go z boiska. A to oznaczało, że Lublinianka przez około pół godziny będzie grała jedenastu na dziewięciu. Przyjezdni nie zmarnowali szansy i zdążyli zaaplikować rywalom trzy gole. Szaleńczą pogoń za dobrym wynikiem rozpoczął Jakub Wadowski, który głową zaliczył kontaktowe trafienie. Do remisu w 79 minucie doprowadził Jakub Bednara, a trzy punkty ekipie z Wieniawy zapewnił Jarosław Milcz, który sfinalizował centrę Piotra Packa. Po końcowym gwizdku gospodarze mieli jednak sporo pretensji do sędziego.
– To jest po prostu skandal, co się wydarzyło podczas tego spotkania. W pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepsi. Szybko powinniśmy mieć karnego za faul na Kryspinie Florku. Do przerwy prowadziliśmy 2:0, a mieliśmy jeszcze jedną, świetną okazję, po której trafiliśmy w słupek. Czerwone kartki? Mogę tylko jeszcze raz powiedzieć, że te decyzje, to skandal – mówi Marek Kwiecień, trener Startu.
Co działo się na innych boiskach? Całkiem sporo. Janowianka niemal przez trzy lata nie przegrywała meczów ligowych u siebie. A w środę zanotowała już drugą z rzędu domową porażkę. Tym razem, wszystkie trzy punkty piłkarzom Ireneusza Zarczuka zabrała Tomasovia po wygranej 2:1. A trzeba dodać, że niebiesko-biali przegrywali 0:1. W końcówce zdołali jednak odwrócić losy zawodów.
– A to w Janowie Lubelskim bardzo rzadko się zdarza – cieszy się Paweł Babiarz, trener ekipy z Tomaszowa Lubelskiego. – Uważam, że zagraliśmy naprawdę bardzo dobrze, jeżeli chodzi o umiejętności piłkarskie i taktykę. Dobrze wyglądaliśmy w otwarciach gry, budowie akcji, sporo z nich przeprowadziliśmy po ziemi. Może nie było z tego wielkich sytuacji, ale i tak kreowaliśmy więcej niż gospodarze. Obawialiśmy się tego spotkania, bo nie mogliśmy skorzystać z: Kuby Szuty, Arka Smoły czy Patryka Słotwińskiego. Rywale byli od nas bardziej fizyczni, ale pokazaliśmy, że można to nadrobić umiejętnościami piłkarskimi – dodaje opiekun Tomasovii.
W Radzyniu Podlaskim wszystko świetnie zaczęło się dla Orląt. W trzeciej minucie Jan Mróz wykorzystał rzut karny, a w 19 gospodarze prowadzili już 2:0 po bramce Marcela Obroślaka. Schody pojawiły się zanim minął drugi kwadrans gry, bo Patryk Bruliński wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Rezerwy Motoru zdobyły gola do szatni i wydawało się, że po przerwie drużyna Roberta Chmury będzie miała duże problemy, aby utrzymać korzystny wynik. Tymczasem w drugiej odsłonie na listę strzelców wpisywali się wyłącznie gracze Orląt. W 70 minucie trafił Dominik Rycaj, a wynik w końcówce ustalił Paweł Szatała. Tym samym ekipa z Radzynia Podlaskiego błyskawicznie odpowiedziała na porażkę w Kraśniku.
Problemów z dopisaniem do swojego konta trzech punktów nie miała Stal Kraśnik. Podopieczni Kamila Witkowskiego do przerwy prowadzili z Avią II Świdnik „tylko” 1:0, ale w drugiej połowie dorzucili jeszcze trzy bramki. W 27 minucie wynik otworzył Denys Demyanenko, który wykorzystał podanie Adama Nowaka z lewej flanki i idealnie znalazł się na bliższym słupku. Od razu po wznowieniu gry na 0:2 przymierzył Ernest Skrzyński i było jasne, że niebiesko-żółci zgarną pełną pulę. Do siatki gospodarzy trafiali jeszcze: były gracz Avii Roman Mykytyn oraz Szymon Majewski.
WYNIKI 8. KOLEJKI
Hetman Zamość – Huragan Międzyrzec Podlaski 0:0 * Start Krasnystaw – Lublinianka Lublin 2:3 (Pachuta 27, Skiba 44 – J. Wadowski 72, Bednara 79, Milcz 83) * Janowianka Janów Lubelski – Tomasovia Tomaszów Lubelski 1:2 (Bodziuch 58 – Żerucha 69, Wojtowicz 75) * Orlęta Radzyń Podlaski – Motor II Lublin 4:1 (Mróz 3-z karnego, Obroślak 19, D. Rycaj 70, Szatała 85 – Masalskui 45+1) * Avia II Świdnik – Stal Kraśnik 0:4 (Demyanenko 27, Skrzyński 49, Mykytyn 65, Sz. Majewski 80) * Kłos Gmina Chełm – Opolanin Opole Lubelskie 0:0 * Sygnał Lublin – Gryf Gmina Zamość 2:1 (Zieliński-samobójcza 20, Brillant 77 – M. Grzęda 50-z karnego) * Łada 1945 Biłgoraj – Granit Bychawa 7:0 (Błajada, Kołodziej, Giletycz, Białek, Mucha, Poleszak, Cygan) * Pauza – Górnik II Łęczna.