Po trzech meczach bez zwycięstwa wreszcie powody do radości mieli piłkarze Tomasovii. Gospodarze przegrywali z Włodawiankę 0:1, ale w końcówce odwrócili losy spotkania i wygrali 3:1
Już po pierwszej połowie niebiesko-biali powinni mieć w zapasie przynajmniej dwa gole. O dziwo to jednak rywale prowadzili po 45 minutach. Najpierw kapitalną szansę zmarnował Ireneusz Baran, a później dwa razy pojedynki z bramkarzem rywali przegrywał Damian Rataj.
Ofensywne zapędy gospodarzy w 29 minucie ostudził Wojciech Więcaszek. Po dośrodkowaniu ze skrzydła snajper przyjezdnych świetnie strzelił głową, a piłka wylądowała w siatce tuż przy słupku. Po zmianie stron Tomasovia ruszyła do przodu i szybko udało się doprowadzić do wyrównania. „Klepka” w polu karnym Włodawianki zakończyła się celnym strzałem Tomasza Kłosa.
A w samej końcówce bohaterem został Kacper Nastałek. Nastolatek potrzebował ośmiu minut, żeby dwa razy wpisać się na listę strzelców i zapewnić swojej drużynie upragniony komplet punktów. Upragniony, bo zespół Pawła Babiarza ostatnio „dołował”. W lidze wywalczył dwa punkty w trzech meczach, a na dodatek odpadł z Pucharu Polski. Co więcej, goście dotarli na niedzielny mecz z zaledwie jednym rezerwowym... bramkarzem. Nawet remis w takiej sytuacji trzeba byłoby ocenić jako stratę punktów.
– Cały mecz przeważaliśmy i powinniśmy ten mecz wygrać różnicą pięciu lub sześciu goli. Praktycznie jedyny strzał Włodawianki zakończył się dla nas straconym golem. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że dalej musimy grać swoje, ale wiadomo, że w nasze poczynania wkradło się trochę nerwowości. Na szczęście rywale osłabli w końcówce, a my to wykorzystaliśmy – cieszy się Paweł Babiarz – opiekun zespołu z Tomaszowa Lubelskiego. – Liga nas paraliżuje. Na treningach widać, że chłopaki potrafią grać w piłkę, ale podczas meczów nie potrafią zaprezentować swoich umiejętności. Wiem, że mamy młodą drużynę, ale takie zespoły grają też w Lidze Mistrzów, trzeba sobie radzić z presją – dodaje szkoleniowiec niebiesko-białych.
– Zupełnie nie udał nam się ten wyjazd, ale mieliśmy olbrzymie kłopoty kadrowe. Nie wszyscy z zawodników, którzy pojawili się na boisku byli w pełni sił – wyjaśnia Marek Drob, trener Włodawianki. – Dlatego niewiele byliśmy w stanie zdziałać. Sytuacja powinna być już dużo lepsza w następnej kolejce i liczymy na dużo lepsze spotkanie za tydzień.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – Włodawianka Włodawa 3:1 (0:1)
Bramki: Kłos (53), Nastałek (72, 79) – Więcaszek (29).
Tomasovia: Krawczyk – Szuta, Bubeła (82 Kulpa), Turewicz, Łeń, Orzechowski (89 Witkowski), Baran, Towbin, Nastałek (87 Dudziński), Kłos (59 Żerucha), Rataj (77 Mruk).
Włodawianka: Polak – Kędzierski, Nielipiuk, Żakowski, Czarnota, Bartnik, Magdysz, Błaszczuk, Stachański, Jemioł, Więcaszek.
Żółta kartka: Czarnota (Włodawianka).
Sędziował: Piotr Jamrowski (Biała Podlaska). Widzów: 250.