W tym sezonie pozytywnie zaskakuje nie tylko beniaminek z Międzyrzeca Podlaskiego, ale i Włodawianka. Drużyna Mirosława Kosowskiego po ostatnim zwycięstwie z Powiślakiem Końskowola wskoczyła na drugie miejsce kosztem Huraganu.
W poprzednich rozgrywkach drużyna z Włodawy miała 20 punktów po rundzie jesiennej. A sezon 2018/2019 zakończyła z dorobkiem 32 „oczek”. Teraz ma ich już na koncie 33 i od dawna zajmuje miejsce w czołówce tabeli.
Jakie są powody tak świetnej postawy podopiecznych trenera Kosowskiego? – Jest ich kilka – przyznaje popularny „Kosa”. – Na pewno wszystkie letnie transfery były udane. Każdy z nowych zawodników wnosi coś do zespołu. Opłaciła się też bardzo ciężka praca w okresie przygotowawczym. Teraz widzimy efekty. Nikt się nie spodziewał, że będzie aż tak kolorowo. Jesteśmy jednak zadowoleni nie tylko z samych wyników, ale i faktu, że udało nam się wypracować model gry. Myślę, że mamy już swój styl i jesteśmy w stanie powalczyć w tej lidze z każdym przeciwnikiem – wyjaśnia szkoleniowiec Włodawianki.
Jego podopieczni bardzo dobrze radzą sobie zarówno u siebie, jak i na wyjazdach. Przed własną publicznością wygrali sześć z siedmiu meczów. Z obcych boisk przywieźli 15 punktów na 24 możliwe. Jakie w ogóle były oczekiwania przed startem rozgrywek? – Zdawałem sobie sprawę, że poprzedni sezon to było szczęśliwe utrzymanie. Wtedy wywalczyliśmy 32 punkty w całych rozgrywkach. W takiej sytuacji plan mógł być jeden – walka o utrzymanie. Chcieliśmy poszerzyć kadrę i liczyliśmy, na spokojne pozostanie w gronie czwartoligowców. Ja po cichu myślałem o miejscu w środku tabeli. Wszystko zaczęło jednak bardzo dobrze funkcjonować i obecnie jesteśmy wiceliderem, a tego w historii Włodawy jeszcze nie było – cieszy się trener Kosowski.
Czego w takim razie można się spodziewać w przerwie zimowej? Czy będą kolejne wzmocnienia? – Na pewno będziemy spokojnie trenować, a jak ktoś będzie chciał do nas przyjść, to znajdziemy dla niego miejsce. Jesteśmy ośrodkiem, któremu pod względem finansowym daleko do czołówki. W czwartej lidze pieniądze jednak nie grają, tylko zawodnicy. A u nas jest paru fajnych chłopaków, którzy solidnie trenują i chcą tutaj grać. To ich zasługa, gdzie teraz jesteśmy. Na koniec sezonu chcielibyśmy utrzymać się w czubie tabeli. Każde miejsce na pudle nas zadowoli. Rozmawiamy z tymi starszymi graczami i wszyscy mówią, że nie przypominają sobie, żeby Włodawianka była aż tak wysoko. Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo odnieśliśmy 11 zwycięstw w 15 meczach i sprawiamy kibicom sporo radości – mówi szkoleniowiec ekipy z Włodawy.
Michał Budzyński i jego koledzy jeszcze nie zakończyli grania w tym roku. W najbliższą sobotę rozegrają awansem mecz z rundy wiosennej, a ich przeciwnikiem będą Orlęta Łuków (godz. 13).