W piątkowym meczu na szczycie Hummel IV ligi Janowianka mogła liczyć na solidne wsparcie swoich kibiców. Tym razem jednak wsparcie z trybun nie pomogło, bo górą był Lewart, który pokonał lidera 3:0. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu drużyn?
Ireneusz Zarczuk (Janowianka)
– Lewart był lepszy, przede wszystkim gospodarze przewyższali nas cechami wolicjonalnymi zwłaszcza w pierwszej połowie. W tym czasie strzelili nam dwie bramki. My mogliśmy otworzyć wynik, ale w sytuacji sam na sam przestrzelił Sebastian Sprawka. Straciliśmy bramkę z rzutu wolnego, poprawili wynik, bo zbyt zachowawczo zachowaliśmy się w bocznej strefie. Próbowaliśmy gonić, ale bardzo dobrze spisywał się też bramkarz Lewartu. Bierzemy ten wynik na klatę i gramy dalej. Trzeba przyznać, że mamy za sobą trudny okres, bo trzy ciężkie mecze z: Tomasovią, Kraśnikiem, a teraz Lubartowem. A do tego pojawiło się trochę problemów zdrowotnych i było to widać na boisku. Spróbujemy się jednak szybko pozbierać. Wiedzieliśmy, jakie walory ma rywal i jaką dysponuje siłą ofensywną. Próbowaliśmy się przeciwstawić, ale tym razem się nie udało.
Grzegorz Białek (Lewart Lubartów)
– Do przerwy powinno być 3:0, ale bramkarz obronił strzał Krystiana Żeliski z końcówki pierwszej połowy. Od początku do końca kontrolowaliśmy sytuację na boisku. Mieliśmy swoje problemy kadrowe, zwłaszcza w obronie, bo nie zagrał nasz filar defensywy Kuba Niewęgłowski. A wypadł nam w ostatniej chwili także Sebastian Plesz. Udał się jednak manewr z Mateuszem Kompanickim na prawej obronie i Aleksem Aftyką na boku. Dobry plan na ten mecz jeszcze lepiej realizowali zawodnicy, a nasze eksperymenty też wypaliły. Uważam, że to było jak najbardziej zasłużone zwycięstwo. Myślę, że liga nabierze jeszcze kolorytu, bo mamy teraz do Janowianki tylko punkt straty. Wszystkie zespoły mają taki sam potencjał, więc nie ma jednego faworyta i każdy punkt może okazać się ważny. Na pewno była też w zespole złość po meczu z Ładą. Nie graliśmy przed tygodniem źle, a przegraliśmy. Tym razem nie tylko strzeliliśmy trzy bramki, ale wypracowaliśmy sobie znacznie więcej sytuacji.