Rozmowa z trenerem Górnika Łęczna Jurijem Szatałowem, twórcą sukcesu swojego klubu.
– Kiedy zamykane było okno transferowe, za sobą mieliśmy rozegrane trzy kolejki i doszło do nas trzech nowych zawodników. Jeszcze w trakcie rundy zespół był montowany. Z biegiem czasu graliśmy coraz lepiej na pierwszoligowych boiskach. Udało nam uzbie-rać się tyle punktów, że wystarczyło to awansować do ekstraklasy.
• Czasu nie ma dużo, aby się przygotować do ekstraklasy. Jaka jest sytuacja zawodników, niektórym kończą się kontrakty, inni są wypożyczeni?
– Przed nami jeszcze mecz w Olsztynie. Na pewno pojedziemy tam wygrać, bo nie dzielimy meczów na pierwszorzędne i drugorzędne. Ale później na pewno usiądziemy i spokojnie zastanowimy się co dalej. Mamy bardzo mało czasu, już 18 lipca rusza eks-traklasa. Musimy poszukać wzmocnień, to jest podstawowe zadanie. Kilku zawodników nie sprawdziło się, więc na pewno będą musieli odejść. Czas pokaże.
• Na jakie pozycje potrzebuje pan wzmocnień?
– Mamy coś ponotowane, ale jeszcze za wcześniej o tym mówić. Na pewno będziemy potrzebowali wzmocnień do każdej linii.
• Jeśli miałby pan wystawić indywidualne oceny, to którzy z zawodnicy najbardziej zasłużyli na awans i mieli największy w nim udział?
– Cały zespół, wszyscy na to zasłużyli. Piłka nożna jest grą zespołową. Jak kogoś wyróżniam, to najwyżej robię to w szatni. Konso-lidacja zespołu była na bardzo dużym poziomie.
• Odcina pan się od tematu gry Górnika w Lublinie?
– Tam gdzie wywalczyliśmy awans, tam musimy grać. Tutaj w Łęcznej mamy swoich kibiców.