Rozmowa z Łukaszem Giereszem, trenerem Granitu Bychawa
Jaki to był sezon dla Granitu Bychawa?
– Bardzo udany. Już przed jego rozpoczęciem zakładaliśmy grę o najwyższe lokaty w lubelskiej klasie okręgowej. Konsekwentnie realizowaliśmy nasz plan i doprowadziło nas to do sukcesu, jakim jest awans do IV ligi. Myślę, że ważny był fakt, że nie zaliczaliśmy większych wpadek, przez co nie zgubiliśmy niepotrzebnie zbyt wielu punktów
Który moment tego sezonu był najważniejszy?
– Każdy mecz był ważny, ale myślę, że najważniejszy moment miał miejsce w Stróży. Było to 24 kwietnia i zremisowaliśmy bezbramkowo z beniaminkiem. Po tym meczu w naszym zespole mieliśmy krótką rozmowę. Widziałem, że zawodnikom bardzo zależy na awansie do IV ligi, ale do końca sezonu zostawało jeszcze 9 kolejek. Mecz w Stróży okazał się ostatnim, w którym zgubiliśmy punkty. Później już tylko wygrywaliśmy.
Jaki był klucz do sukcesu?
– Bardzo dobrze broniliśmy. Wiosną straciliśmy tylko 6 bramek, z czego 2 gole strzeliły nam jedynie rezerwy Wisły Puławy Muszę dodać do tego też fakt, że miałem bardzo szeroką kadrę. Kiedy ktoś z niej wypadał, to następny wchodził na jego miejsce, a poziom gry zespołu się nie obniżał.
W przeciwieństwie do wielu polskich drużyn, nie mieliście problemów z prowadzeniem ataku pozycyjnego...
– To wynik mojej dwuletniej pracy z tym zespołem. W Granicie panuje świetna atmosfera, a zawodnicy chętnie stawiają się na treningach. To pozwala nam wypracować pewne schematy ofensywne, które przynoszą efekty w trakcie spotkań.
Czuliście presję ze strony Orionu Niedrzwica, który przez większość sezonu mocno was naciskał?
– Oczywiście i to nie tylko ze strony Orionu. Przypomnę tylko, że wiosną świetny okres miała Świdniczanka Świdnik Mały.
Jak wypada porównanie poziomu „okręgówki” w tym i poprzednim sezonie?
– Uważam, że poziom rozgrywek poszedł zdecydowanie w górę. W tym sezonie nie było praktycznie słabych drużyn. Może wyjątkami w tym gronie były jedynie Tur Milejów i Unia Wilkołaz. Każdy przeciwnik był jednak w stanie sprawić nam problemy. Nie było praktycznie „spotkań o nic”.
Co trzeba zmienić w drużynie, aby zadomowić się w IV lidze?
– Na pewno mamy trzon drużyny. Musimy jednak wzmocnić rywalizację, dlatego niezbędne są wzmocnienia. Chciałbym, aby każdą formację zasilił chociaż jeden piłkarz. Nie zamierzamy jednak sprowadzać graczy z wielkimi nazwiskami, ponieważ mamy ograniczone możliwości finansowe. Chcemy funkcjonować w ramach budżetu i nie będziemy ryzykować naszej płynności finansowej. Sporym wzmocnieniem dla nas będzie powrót z wypożyczenia do BKS Lublin Sebastiana Sprawki. Myślę, że naszym atutem w rozmowach z zawodnikami będzie fakt, że jesteśmy bardzo dobrze poukładani pod względem organizacyjnym.