(fot. Piotr Michalski)
Orzeł Urzędów, GKS Niemce i Mazowsze Stężyca spadają do A klasy. W każdym z tych klubów powody degradacji są diametralnie różne
Największą niespodzianką jest pożegnanie się z „okręgówką” Orła Urzędów. W przypadku tej drużyny długo wydawało się, że wszystko funkcjonuje tam jak należy. Po 6 kolejkach beniaminek zajmował wysokie 4 miejsce z 12 pkt na koncie. Im dalej jednak w sezon, tym ekipa Kamila Dydo gasła coraz mocniej. Prawdziwy kataklizm nawiedził jednak Urzędów w zimie. Orzeł stracił wówczas aż czterech podstawowych zawodników. Trzech z nich, Damian Pietroń, Mateusz Kozakowski i Mikołaj Surus, zasiliło A-klasowy Ruch Popkowice. Największa gwiazda Orła, Arkadiusz Maj, trafił natomiast do Orląt Radzyń Podlaski. 21-letni napastnik w III lidze odnalazł się znakomicie i w rundzie wiosennej zdobył 10 bramek, dzięki czemu Orlęta uniknęły degradacji. Nie udało się tego zrobić za to Orłowi, który ostatecznie zajął 14 miejsce i po roku wraca do A klasy. – Kluczowy moment miał miejsce w zimie. Straciłem ważnych zawodników, a w ich miejsce sprowadziliśmy piłkarzy z B klasy. To dla części z nich był zbyt duży przeskok. Jestem rozczarowany naszą postawą w tym sezonie – podsumowuje Kamil Dydo, który z końcem czerwca rozstaje się z Urzędowem.
Duży smutek panuje również w Niemcach. Działacze miejscowego GKS robili, co mogli, ale nie udało im się uratować klubu przed degradacją. W tej podlubelskiej miejscowości wyraźnie zabrakło cierpliwości, bo zespół w tym sezonie prowadziło aż trzech trenerów. Rozgrywki zaczął Bartłomiej Janiszewski, którego w zimie zastąpił Marek Jurczykowski. Ten wytrzymał na tym stanowisku ledwie kilka spotkań, bo szybko zastąpił go Marek Dec. Pod sterami doświadczonego szkoleniowca, Niemce grały najlepszy futbol w sezonie, ale nie wystarczyło to do utrzymania się w lidze. GKS po dwóch latach w „okręgówce” wraca do A klasy. – Zabrakło nam przede wszystkim zdrowia. Cieszę się jednak, że tu trafiłem, bo spotkałem zespół, który pod względem piłkarskim jest na bardzo dobrym poziomie. Chcę zostać w Niemcach i za rok wrócić z tą drużyną do „okręgówki”. To należy się lokalnemu środowisku – mówi Marek Dec.
Najsmutniej wygląda sytuacja w Stężycy. Miejscowe Mazowsze wydawało się być pogodzone ze spadkiem już od dłuższego czasu. Już rok temu ten klub powinien z hukiem spaść z „okręgówki”, ale wówczas uratowało go przerwanie rozgrywek z powodu pandemii koronawirusa. W Stężycy nie wyciągnięto jednak odpowiednich wniosków, więc przeznaczenie dopadło Mazowsze w tym sezonie. Rozgrywek w roli trenera nie dokończył zresztą Mariusz Utnicki, który rozstał się z zespołem chwilę przed końcem sezonu. Zastąpił go Tomasz Sikora. Grający szkoleniowiec prawdopodobnie jednak nie poprowadzi drużyny w A klasie, a w Stężycy trwają poszukiwania nowego trenera.