Rozmowa z Robertem Grabiasem, wiceprezesem Sygnału Lublin oraz trenerem grup młodzieżowych
Sygnał Lublin to beniaminek lubelskiej klasy okręgowej. Z jakimi nadziejami wchodzicie na ten poziom rozgrywek?
- Naszym celem jest zadomowienie się w lubelskiej klasie okręgowej i ogrywanie wychowanków. Pragniemy, aby nasza młodzież miała gdzie grać. Chcemy, żeby ci chłopcy przestali biegać po trudnych boiskach A klasy, które często są w słabym stanie. Okręgówka to dla naszej młodzieży możliwość pokazania się na tle mocniejszych rywali. W ten sposób mają oni możliwość walki o swoją przyszłość.
Ten awans to właśnie efekt waszej pracy z młodzieżą?
- Obecnie trenuje u nas około 250 chłopców, a także dziewczynki. Uruchamiamy już grupy dla czterolatków i posiadamy ciągłość szkolenia aż do seniora. W ten sposób dziecko, które przychodzi do nas ma w przyszłości możliwość dostania się do zespołu seniorów. Posiadamy świetne warunki do trenowania, pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią, a także znakomitą płytę trawiastą. Staramy się rozwijać w sposób systematyczny i było to widać już w okresie po naszym spadku z „okręgówki”. Młodzież, która musiała pogodzić się z degradacją, została u nas i okrzepła właśnie w A klasie. Teraz udało się jej zrobić awans, co jest właśnie efektem wieloletniej pracy. Nasz zespół jest oparty na 19- czy 20-latkach. Mamy też w składzie 17-latków. W ostatnim meczu z Cisowianką Drzewce jeden z nich grał w pełnym wymiarze, a dwóch weszło z ławki rezerwowych.
Tej piramidy szkoleniowej nie dałoby się zbudować bez solidnych podstaw finansowych...
- Nie mamy jeszcze tytularnego sponsora, chociaż mocno wspiera nas Restauracja Widok. Cały czas szukamy instytucji, która wsparłaby naszą inicjatywę. Wierzę, że jest wiele osób, które chcą uwierzyć w niszowy klub funkcjonujący na sportowej mapie Lublina od 1945 r.. Nasz klub pełni ważną funkcję w mieście, bo umożliwia lubelskim zawodnikom rozwój sportowy. Ta „okręgówka”, a nawet w dalekich planach IV liga, daje możliwość lubelskim piłkarzom godzenia pasji sportowej chociażby z nauką.
Waszym celem jest IV liga?
- Nie jest ona celem nadrzędnym. Staramy się działać z głową i przekładać budżet ponad nasze marzenia. Poszliśmy w dużej mierze w infrastrukturę. Dopiero jak będziemy mieć ją na poziomie IV ligi, to zaczniemy myśleć o awansie. Trzeba pamiętać, że nam jest trochę trudniej budować budżet od klubów z mniejszych miejscowości. W Lublinie jest mnóstwo klubów sportowych i miasto musi na wszystko znaleźć środki finansowe. W gminach, w których jest jedna drużyna, budżety klubów mogą być bardzo wysokie. U nas piłkarze grają z uśmiechem na ustach za możliwość promocji i nie liczą na pieniądze. Taka sytuacja sprawia, że wielu lublinian zamiast grać w swoim mieście wyjeżdża do innej miejscowości, aby występować za chociażby 100 zł. Nie możemy równać się finansowo z Cisowianką Drzewce, z którą mierzyliśmy się w niedzielę. Cieszę się, że chłopcy zagrali bardzo ambitnie. Wierzę, że w rewanżu uda nam się osiągnąć korzystny wynik.