(fot. Kamil Kozioł)
Beniaminek z Bełżyc zaliczył fantastyczny start i po trzech kolejkach ma komplet punktów. W sobotę wygrał z MKS Ryki, choć kończył mecz w dziewiątkę
Ten, kto spóźnił się na sobotni mecz w Bełżycach mógł sobie pluć w brodę. Najpierw panowało nerwowe oczekiwanie, bo goście przyjechali w ostatniej chwili. Winnym tego był bus, który popsuł się tuż po wyjeździe z Ryk. Kiedy już obie ekipy pojawiły się na murawie, to rozpoczęła się miła uroczystość. Mecz zaszczycił swoją obecnością Zbigniew Bartnik. Prezes Lubelskiego Związku Piłki Nożnej wręczył gospodarzom puchar za zwycięstwo w A klasie. – Bardzo cieszę się z powrotu Bełżyc do lubelskiej klasy okręgowej. To od strony sportowej znakomicie działający ośrodek – powiedział Zbigniew Bartnik.
Sam mecz zaczął się od dwóch mocnych uderzeń Tęczy. Ich autorem był Mateusz Kowalewski. 20-latek przy pierwszym trafieniu wybiegł zza plecy obrońców i pokonał Bartłomieja Kałaskę. Drugi gol padł z rzutu karnego, którego zresztą Kowalewski sam wypracował.
I kiedy wydawało się, że wszystko układa się po myśli piłkarzy z Bełżyc, ich plan zaczął się sypać jak domek z kart. Mnóstwo w tym winy Bartłomieja Sieńko, który w 38 min kopnął rywala. 21-latek słusznie wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Chwilę później arbiter podyktował rzut karny dla MKS Ryki, bo w polu karnym przewinił Hubert Gajowiak. Goście „jedenastkę” jednak zmarnowali, bo pomylił się Bartłomiej Bułhak.
W 62 min gospodarze otrzymali kolejny cios, bo z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał Gajowiak. Od tego momentu Tęcza przeszła na projekt „obrona Częstochowy”. Miejscowi często wybijali piłkę na oślep i starali się opóźniać grę. W tym miejscu warto pochwalić Kowalewskiego. 20-letni snajper rozegrał kapitalne zawody. Poza dwoma strzelonymi bramkami, Kowalewski znakomicie utrzymywał się przy piłce i harował na całej długości boiska.
Z czasem jednak nawet on zaczął tracić siły. Wtedy do gry wszedł Taras Nichyk. Ukraiński golkiper, który w przeszłości nawet trenował w Dynamie Kijów, przedstawił się kibicom w Bełżycach w znakomity sposób. 24-latek ma bardzo wysokie umiejętności – świetnie wznawia grę, dobrze spisuje się na linii bramkowej, a także króluje na przedpolu. Zaskoczyć się dał tylko raz, kiedy w 70 min pięknym uderzeniem pokonał go Kajetan Nastalski. Więcej goli zawodnicy z Ryk nie zdobyli, dlatego po końcowym gwizdku młoda ekipa z Bełżyc mogła oddać się świętowaniu.
Tęcza Bełżyce – MKS Ryki 2:1 (2:0)
Bramki: Kowalewski (7, 25 z karnego) – Nastalski (70).
Tęcza: Nichyk – Bartoszcze, Kwiatkowski, Sieńko, Wójtowicz (46 Stojak, 90 Ceran), Plewik, Kowalewski (75 Jęczeń), Gajowiak, Pomorski, Iwaniak, Kołodziejczyk (62 Lis).
Ryki: Kałaska – Wasilewski, Jędrzejewski (46 Nastalski), Fałdyga, Gąska, Walaszek, Bułhak, Kuchnio (73 Gałązka), Gransztof, Długaszek, Janiszek.
Żółte kartki: Plewik, Kowalewski, Gajowiak, Lis – Janiszek. Czerwone kartki: Sieńko (38 min za kopnięcie rywala bez piłki), Gajowiak (62 min za dwie żółte). Sędziował: Kędzierski. Widzów: 150.