Podopieczni Radosław Steca na inaugurację rundy wiosennej wyraźnie ulegli Orionowi Niedrzwica.
Mecz w Bełżycach był wyjątkowy pod wieloma względami. Przede wszystkim była to inauguracja zmagań w lubelskiej klasie okręgowej po zimowej przerwie.
Przypomnijmy, że miały one rozpocząć się tydzień temu, ale obostrzenia wprowadzone w związku z pandemią koronawirusa sprawiły, że wiosna w „okręgówce” przyszła tydzień później. Dla klubu z Bełżyc był to wyjątkowy dzień również z innego powodu. Po raz pierwszy od dziewięciu lat na miejscowym obiekcie zaprezentowała się Unia.
Klub o tej nazwie po raz ostatni w Bełżycach grał w czerwcu 2012 r., kiedy przegrał 0:1 z Ruchem Ryki. Tydzień później Unia uległa jeszcze na wyjeździe 3:6 Stali Poniatowa i zakończyła swoją działalność. Futbol w Bełżycach starała się ratować Tęcza, która jednak w ostatnich latach balansowała na granicy „okręgówki” i A klasy. Teraz pod nazwą Unia ma być lepiej, chociaż najpierw trzeba zrobić wszystko, aby w Bełżycach ponownie nie było A klasy.
Patrząc na pierwszy mecz, to można być umiarkowanym optymistą. Oczywiście, ekipa Radosława Steca przegrała 1:3, ale Orion to przecież jedna z najsilniejszych drużyn lubelskiej klasy okręgowej. – Gdzie nam do nich. Oni mają zawodników ogranych na poziomie co najmniej IV ligi. U nas w pierwszej jedenastce wybiegło aż sześciu młodzieżowców. Nasza filozofia polega na ogrywaniu miejscowych zawodników – tłumaczy Radosław Stec, opiekun Unii.
W pierwszej połowie różnicy potencjałów obu ekip nie było widać aż tak mocno. Goście mieli przewagę, ale, oprócz stałych fragmentów, mało z niej wynikało. W 35 min Orion jednak dopiął swego i mocne dośrodkowanie w pole karne Sebastiana Króla zostało wykończone strzałem głową przez Mateusza Kłyka. Chwilę później przyjezdni powinni zdobyć kolejnego gola, ale Pawłowi Bielakowi zabrakło szczęścia. Piłka po jego uderzeniu odbiła się od obu słupków i wyszła w pole.
To jednak obudziło gospodarzy, którzy w końcówce pierwszej połowy rzucili się do odrabiania strat. W 41 min mogło im się to udać, ale piłkę z linii bramkowej głową wybił Krzysztof Wierzchowski. Chwilę później jednak w polu karnym został przewrócony Eryk Kołodziejczyk, co arbiter doskonale wychwycił. Sprawiedliwość wymierzył sam poszkodowany i z 11 m wpakował piłkę do siatki.
Po zmianie stron mecz się wyrównał. Impas przełamał dopiero w 68 min Krzysztof Żarnowski. Doświadczony gracz Orionu popisał się pięknym uderzeniem z 20 m. Piłka przelobowała Daniela Radzewicza, odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki. Młodzi piłkarze Unii, chociaż bardzo chcieli, to nie byli już w stanie podnieść się po tym ciosie. Nie mieli też w sobie tyle jakości, zwłaszcza, że u wielu z nich aż nadto widoczny był brak doświadczenia. Orion natomiast kontrolował przebieg spotkania, a w doliczonym czasie gry podwyższył za sprawą Kamila Szymusia prowadzenie.
– Na pewno mamy lepsze nastroje niż jesienią, bo klub funkcjonuje już znacznie lepiej. Pierwsza połowa była najlepszą w naszym wykonaniu w tym sezonie. Walczyliśmy bardzo ambitnie, ale zabrakło nam doświadczenia. Musimy się utrzymać w lidze, aby ci młodzi piłkarze mogli je zbierać w kolejnych sezonach. Myślę, że z każdym kolejnym rokiem będą prezentować wyższy poziom – mówi Stec.
Unia Bełżyce – Orion Niedrzwica 1:3 (1:1)
Bramki: Kołodziejczyk (42) – Kłyk (35), Żarnowski (67), Szymuś (90+2).
Unia: Radzewicz – Nagnajewicz, Bogacz, Suski, Lis, Bartoszcze, Plewik, Zieliński (55 Sobchuk), Stasiak, Kołodziejczyk, Wójtowicz.
Orion: Kruczek – Szymuś, Wiśniewski, Wierzchowski, Żarnowski, Kośka, Talarek (71 Machaj), Garbaty (56 Pioś), Król (73 Dziwulski), Bielak (89 Ł. Sobiech), Kłyk.
Żółte kartki: Plewik, Bartoszcze – Żarnowski. Sędziował: Ląd. Mecz bez udziału publiczności.