Polesie Kock niespodziewanie pokonało rezerwy Wisły Puławy. O triumfie ekipy Fabiana Cioka zadecydował gol Arkadiusza Adamczuka
W Puławach spotkały się dwa zespoły, które w tym sezonie zdecydowały się zmienić trenerów. Polesie rozpoczynało rozgrywki z Grzegorzem Białkiem na ławce, ale w zimie ten doświadczony szkoleniowiec zdecydował się przejąć Lewart Lubartów. Działacze w Kocku postanowili zaryzykować i dać szansę młodemu Fabianowi Ciokowi, dla którego jest to pierwsza samodzielna seniorska praca.
W Puławach natomiast jesień była mocno rozczarowująca. Młodzi piłkarze prowadzeni przez Roberta Złotnika punktowali rzadko i w efekcie w oczy zajrzało im widmo spadku. W zimie postanowiono więc powierzyć opiekę nad zespołem Jackowi Magnuszewskiemu, a drużynę rezerw częściej wzmacniać posiłkami z II ligi. To przyniosło efekt, bo puławianie rozpoczęli rundę rewanżową od trzech kolejnych zwycięstw. Przed tygodniem zatrzymała ich dopiero Janowianka Janów Lubelski, ale tam akurat rezerwy zagrały bez drugoligowych wzmocnień. W sobotnie popołudnie bolesny cios puławianom zadało Polesie, które wygrało 1:0. Sukces kocczan jest tym większy, że w składzie Wisły wystąpili gracze, którzy mają już na swoim koncie grę w II lidze.
O zwycięstwie gości zadecydowała sytuacja z 22 min, kiedy Adrian Parzyszek posłał długie podanie spod swojej bramki. Obrońcy Wisły popełnili błąd, co wykorzystał Arkadiusz Adamczuk. Najlepszy gracz Polesia w tym sezonie był bezlitosny i posłał piłkę do siatki. – Wiedzieliśmy, że w Puławach nie będzie łatwo, bo przeciwnicy są znakomitym zespołem. Byliśmy cofnięci, co pozwalało nam wyprowadzać kontrataki. Bramkowa akcja to efekt realizacji naszych założeń taktycznych na ten mecz – mówi Fabian Ciok.
Obie ekipy czeka teraz bardzo trudny okres. Puławian, którzy wciąż nie mogą być pewni pozostania w lubelskiej klasie okręgowej, czekają dwa mecze w niespełna 48 godzin. W niedzielę zagrają w Annopolu ze swoją imienniczką, a już w we wtorek pojawią się w Lubinie, aby w zaległym spotkaniu zmierzyć się z miejscowym Sygnałem. – Regeneracja w tak krótkim czasie jest praktycznie niemożliwa. Mam nadzieję jednak, że poradzimy sobie z tym wyzwaniem – powiedział Piotr Grabarz, drugi trener Wisły.
Polesie również ma swoje problemy. One są związane z zamknięciem trybun na najbliższe dwa domowe mecze. To efekt zdarzenia sprzed tygodnia, kiedy w trakcie rywalizacji z KS Cisowianka Drzewce na boisko wbiegł jeden z kibiców i popchnął Sławomira Radzikowskiego. Mecz został dokończony, ale Wydział Dyscypliny Lubelskiego Związku Piłki Nożnej nie miał litości i ukarał klub Kocka. Kara jest bolesna, bo zamknięcie trybun dotyczy m.in. meczu z LKS Stróża, który jest zaplanowany na 1 maja. – Mieliśmy cichą nadzieję, że w weekend majowy nasz stadion odwiedzi więcej fanów. Niestety, ale będziemy musieli radzić sobie bez ich wsparcia – powiedział Fabian Ciok. Drugim spotkaniem bez kibiców będzie prestiżowa rywalizacja ze Stalą Poniatowa, która z pewnością również wypełniłaby obiekt w Kocku. – Cieszymy się, że zawodnicy obu ekip szybko zareagowali na tę sytuację i nie doszło do większego zamieszania. Takie zdarzenia nie powinny mieć miejsca i dołożymy starań, aby one już się nie powtarzały – mówi Leon Filipek, kierownik Polesia.
Wisła II Puławy – Polesie Kock 0:1 (0:1)
Bramka: Adamczuk (22).
Wisła II: Socha – Kacper Pyska, Czapla, Konrad Pyska, Abramczyk (80 Gębala), Lisowski, Konc, Leszczyński, Pionka, Banach (70 Podkówka), Corbo (60 Figura).
Polesie: Parzyszek – Dobosz, Golda, Feret, Kutnik, Pożarowszczyk (70 Niedziela), M. Białek, Rukasz, D. Pikul, Sokół (40 Kobiałka), Adamczuk.
Żółte kartki: Socha - Dobosz. Sędziował: Zych. Widzów: 70.