Rozmowa z Wojciechem Stefańskim, trenerem rezerw Motoru Lublin
45 pkt, 15 zwycięstw, brak straty chociażby jednego punktu – to była dla rezerw Motoru Lublin runda perfekcyjna?
- Cieszymy się, że zdobyliśmy komplet punktów. Fajnie słyszeć takie określenia, ale chcę podkreślić, że nie ustrzegliśmy się pewnych błędów. W ostatnim meczu rundy jesiennej przeciwko Janowiance Janów Lubelski wyglądaliśmy lepiej, niż w na początku sezonu. To mnie bardzo cieszy. Moi młodzi podopieczni nie mieli łatwego wejścia w piłkę seniorską. Ich doświadczenie jednak rosło z każdym spotkaniem, więc nasza postawa wyglądała coraz lepiej. Sukces jest zasługą całego sztabu szkoleniowego. Ci ludzie wykonali tytaniczną pracę. W skład sztabu wchodzą Jarosław Walęciuk, Marcin Zając, Maciej Styła, Karol Kurzępa i Marcin Zapał. W ostatniej fazie pozytywny impuls naszym bramkarzom dał również Arkadiusz Onyszko. To właśnie ci ludzie razem z zawodnikami tworzą siłę rezerw Motoru.
Jesienią straciliście 16 bramek, z czego aż 8 w trzech pierwszych kolejkach. Okręgówka was zaskoczyła?
- Tak duża liczba straconych bramek w pierwszych spotkaniach wynikała z braku koncentracji. W tej lidze ten element musi być na najwyższym poziomie, bo rywal może nas skaleczyć w każdym momencie. W trakcie sezonu mocno pracowaliśmy nad koncentracją i widać, że to przyniosło efekt.
Nie miało to związku z lekceważeniem rywali?
- Nie. Do każdego meczu podchodzimy z olbrzymim szacunkiem do przeciwnika. Staramy się uświadamiać naszych młodych piłkarzy, że każda chwila na boisku pozwala im stawać się lepszym zawodnikiem. Aby się rozwijać, to muszą wszystko robić na 100 procent.
Jak się motywuje zespół, który nie przegrał od 29 spotkań?
- Tych chłopaków nie trzeba motywować. Oni wiedzą, co chcą robić w życiu, a futbol jest ich pasją. Każdy z nich chce grać na jak najwyższym poziomie i ma na to realne szanse. Jeżeli w ciągu roku czy dwóch zaniedbają trening, to nie będą się rozwijać i mogą stracić to, do czego dążyli przez całe życie.
Szansą dla nich mogłaby być gra w pierwszym zespole, który gra w II lidze.
- Aby grać w pierwszym zespole, trzeba być lepszym zawodnikiem od piłkarzy, którzy tam występują. Moi podopieczni mają duży potencjał i mogą w przyszłości zaistnieć w pierwszej ekipie. Muszą być cierpliwi i wierzyć w swoją pracę. Żaden trener nie pozwoli sobie na odstawienie zawodnika, który może mu pomóc.
Kiedy pana podopieczni będą gotowi na grę w II lidze?
- W ciągu roku moi podopieczni mogą zacząć wchodzić do kadry meczowej pierwszego zespołu. Trenerzy pierwszego zespołu cały czas monitorują młodych zawodników.
Gdyby rezerwy Motoru nie miały wzmocnień z pierwszej drużyny, to też byłyby liderem rozgrywek?
- Tak. W pierwszej fazie rundy oraz w jej końcówce graliśmy tylko młodzieżą i wygrywaliśmy mecze z silnymi przeciwnikami.
Czujecie się już pewni awansu do IV ligi?
- Myślimy o IV lidze, ale wiemy, że jeszcze wszystko może się wydarzyć. Do każdego meczu chcemy być przygotowani na 100 procent. Najważniejszy dla tych chłopców jest rozwój. Oni maja być z tygodnia na tydzień lepsi. To jest nasz priorytet. Awans do IV ligi jest gdzieś obok. Zostało nam kilkanaście spotkań do rozegrania, więc nie jesteśmy jeszcze pewni wywalczenia promocji. Jeżeli będziemy grać na podobnym poziomie co jesienią, to awansujemy.