ROZMOWA z Łukaszem Pielorzem, obrońcą "zielono-czarnych”
– Stałe fragmenty stwarzają ku temu okazje. Mieliśmy to ustalone, bo nieźle wychodziło nam treningach, dlatego podszedłem. Już wcześniej próbowałem, dwukrotnie w meczu z Płockiem. Ale wtedy nie wyszło. Teraz uderzyłem raz i wpadło. Stuprocentowa skuteczność. Oby tak siedziało w następnych meczach i udawało się to powtórzyć.
• Ze stałymi fragmentami do tej pory różnie bywało, nie zawsze najlepiej.
– Nie wykorzystujemy ich zbyt wiele, ale Wojtek Łuczak posyła dobre piłki pod bramkę. W Gdyni też w taki sposób zdobyliśmy gola. Chyba nie jest z nimi aż tak źle.
• Skąd pan wiedział, że bramkarz pójdzie za mur?
– Tak właśnie założyłem, bo często zdarza się, że jeden zawodnik przeskakuje piłkę, a bramkarz odruchowo idzie za ustawiony mur.
• Prowadziliście 1:0, wszystko układało się pomyślnie, bo Polonia miała kłopot ze stwarzaniem sytuacji i… straciliście gola z niczego.
– Nie wiem z jakiego powodu po zdobyciu bramki zaczęliśmy grać bojaźliwie. Na szczęście odblokowaliśmy się, udało nam się odzyskać prowadzenie i dociągnęliśmy to do końca.
• Śląskie zespoły chwalone są za charakter, nieustępliwość i grę do końca. O Polonii chyba trudno tak stwierdzić.
– A ja uważam, że goście walczyli na ile ich było stać. Sam jestem ze Śląska i wiem, że ambicji chłopakom z tych drużyn nigdy nie brakuje. Myślę, że o nas też już można powiedzieć, że jesteśmy walczącym zespołem. Wygrywamy i jesteśmy w czołówce tabeli.
• Wyniki ułożyły się korzystnie i wskoczyliście na drugie miejsce.
– Nic, tylko się cieszyć. Z drugiej strony będzie grało nam się ciężej, bo każdy spina się na drużyny z czołówki. Ale myślę, że damy radę.
• W październiku czekają na was trudni rywale. Początek miesiąca okazał się obiecujący.
– Przed nami mecze prawdy i mam nadzieję, że będziemy wychodzili zwycięsko z tej walki. Jednak pamiętajmy, że to jest piłka nożna, w której wszystko jest możliwe.