Bramka Davida Beckhama z rzutu wolnego przesądziła o awansie Anglików do ćwierćfinału mistrzostw świata. Podopieczni trenera Svena-Gorana Erikssona rozegrali słabe spotkanie, ale to wystarczyło na pokonanie Ekwadorczyków, którzy wyeliminowali Polaków z mundialu. W takim stylu angielski zespół nie ma jednak prawa myśleć o najlepszej czwórce niemieckiego turnieju.
Anglia – Ekwador 1:0 (0:0)
SKŁADY
Anglia: Robinson – Hargreaves, Ferdinand, Terry, A. Cole – Beckham (87 Lennon), Lampard, Carrick, Gerrard (90 Downing), J. Cole (77 Carragher) – Rooney.
Ekwador: Mora – de la Cruz, Hurtado, Espinoza, Reasco – Mendez, E. Tenorio (69 Lara), Castillo, Valencia – Delgado, C. Tenorio (71 Kaviedes).
Żółte kartki: Terry, Robinson, Carragher (A) – Valencia, C. Tenorio, de la Cruz (E).
Sędziował: Frank De Bleeckere (Belgia). Widzów: 52 000.
Do tego momentu z boiska wiało nudą. Anglicy próbowali rozmontować ekwadorską obronę długimi podaniami, lecz osamotniony w ataku Wayne Rooney nie był w stanie dobiec do niedokładnych, zbyt mocnych, zagrań. Nieoczekiwanie w pierwszej połowie zdecydowanie najlepszą okazję do zdobycia gola mieli południowoamerykańscy zawodnicy.
W jedenastej minucie fatalny błąd popełnił John Terry, ale to nie przeszkodziło grupie ekspertów FIFA wybrać go kilkadziesiąt minut później na najlepszego gracza meczu. W sytuacji sam na sam z angielskim bramkarzem Paulem Robinsonem znalazł się najgroźniejszy z rywali – Carlos Tenorio, piłkę zdążył jeszcze lekko zablokować Ashley Cole, a ta odbiła się od poprzeczki.
Na kiepską postawę Anglików z pewnością wpływ miał upał. Grali bez pomysłu, wolno, często tracili piłkę. Widać było, że źle czują się w ustawieniu 4-5-1, tym samym, którym Polska grała z Ekwadorem.
W całym spotkaniu zespół Erikssona nie miał żadnej klarownej okazji. Gdyby nie perfekcyjnie wykonany wolny przez Beckhama, prawdopodobnie doszłoby do dogrywki. Anglikom nie wychodziły strzały z dystansu, którymi bombardowali przeciwników grupowych.