Od kiedy zespół objął Tadeusz Łapa łęcznianie nie przegrali meczu. Ale w środę przed nimi szczególnie trudne zadanie, czyli starcie Górników w Zabrzu. Niestety, w ekipie gości nie będzie mógł wystąpić Radosław Bartoszewicz.
Na drugą część wyszła już całkiem inna drużyna. W ciągu pięciu minut gospodarze o sto osiemdziesiąt stopni odwrócili losy spotkania. A to oznaczało trzecie zwycięstwo w rundzie jesiennej. Niestety, wygrana została okupiona czwartą żółtą kartką Radosława Bartoszewicza. A w kontekście środowego meczu w Zabrzu oraz absencji Veljko Nikitovicia i Grzegorza Bronowickiego, to poważne osłabienie, trudne to wypełnienia. W tej sytuacji należy spodziewać się, że na środek pola, na swoją starą pozycję, powróci Piotr Bronowicki, który w niedzielę był rezerwowym. – Ostatnio najczęściej występowałem na boku obrony, jednak faktycznie, jako defensywny pomocnik czuję się najlepiej. Nie wiem co postanowi trener, ale ja jestem gotowy. Jak zagrać w Zabrzu? Swoje, nie można cofnąć się za głęboko, bo w końcu coś wduszą – stwierdził popularny „Skuter”.
W środę trener gości będzie miał jeszcze jedną łamigłówkę. Wzmocnić środek trzecim pomocnikiem kosztem ataku, czy zostawić ustawienie 4-4-2. – Pierwsze słowa, jakie skierowałem w niedzielę w przerwie do chłopaków to: Co się stało z zespołem, który zasuwał w Szczecinie?! – przypomina trener Górnika. – I z takim samym zaangażowaniem musimy wyjść w Zabrzu. Musimy gospodarzy wybić z uderzenia i zagrać wysokim pressingiem. Stać nas, podobnie jak Pogoń, na korzystny rezultat. Poza tym większa presja spoczywa na rywalach. Oni muszą, my możemy.