"Biało-czerwoni” w kiepskim stylu zakończyli mistrzostwa. Pewni awansu Chorwaci pozbawili nas resztek złudzeń.
Trener Chorwatów Slaven Bilić wystawiając w poniedziałek skład "B” wyciągnął rękę do Leo Beenhakkera. Niestety, chorwaccy zmiennicy nie pozwolili się ograć. A po dwudziestu minutach "biało-czerwoni” zaczęli... bronić się w meczu, który mieli wygrać 2:0.
Polacy ospale rozgrywali piłkę, oddali przeciwnikowi środek boiska i nie zmusili Chorwatów do wysiłku. Tymczasem piłkarze Bilicia świetnie czytali grę rywali, umiejętnie przerywali akcje i wybijali Polaków z ofensywy. Nic dziwnego, że bramkami pachniało jedynie po ich akcjach. Gdyby nie Artur Boruc...
Lublin kibicował. Załadowane przez: Dziennik Wschodni. Zdjęcia i montaż Agnieszka Antoń
Tuż po zmianie stron z Wiednia napłynął komunikat: Michael Ballack strzelił Austriakom z rzutu wolnego bramkę. Taki wynik dla Polaków oznaczał pożegnanie się z turniejem. W dodatku, w 52 min Chorwaci przebili się przez polską defensywę, a Artur Boruc musiał sięgnąć do siatki po strzale Ivana Klasnicia.
Pod koniec spotkania w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Tomasz Zahorski. Ale chorwacki bramkarz obronił.
Nasz komentarz - Wyszło jak zawsze
Paweł Grzegorczyk