(MACIEJ KACZANOWSKI)
– Każdy widział jak był to dla nas trudny mecz. W pierwszej połowie zostaliśmy zaskoczeni, to Polonia miała klarowniejsze sytuacje - mówi Piotr Rzepka
Przed tygodniem, kiedy jechaliśmy do lidera, nie trzeba było nikogo mobilizować. A kiedy przyjeżdża ostatni zespół w tabeli, to z jednej strony każdy chce, ale z drugiej podświadomie "hamuje się”.
Poza tym oglądając w kilku spotkaniach Polonię wiedziałem, że ten zespół potrafi grać w piłkę. Dlatego piłka nożna jest tak atrakcyjną formą sportu i życia, że ciężko coś zaplanować.
Można połamać się na przewidywaniach. Cierpieliśmy przez cały mecz, ale konsekwencją potrafiliśmy wygrać. Takie spotkania pokazują, czy drużyna ma potencjał mentalny.
• A nie cierpiał pan patrząc na grę Ricardo? Ile on biega na "setkę”?
– "Setki” mu nie robiłem, bo jeszcze kontuzji by się nabawił. (śmiech)
• Ale chyba z kolegami dziennikarzami dogonilibyśmy Brazylijczyka na boisku.
– Nie chcę się tłumaczyć, ale kontuzje trochę pokrzyżowały nam plany. Musimy kombinować. Nie dość, że z przodu nie mieliśmy argumentów, to tak samo było w środku. Nasza młodzież musi dojrzeć – Tomek Tymosiak czy właśnie Ricardo. Jednak ten czas pracuje na ich korzyść. To są młodzi ludzie, choć uprawiają sport zawodowy, i musimy być dla nich wyrozumiali. Naszą przyszłością jest młodzież.
• Michał Paluch jest bardzo młody i zagrał dobrze.
– Pierwszy krok został zrobiony. Jednak nie może na tym spocząć. Głowę musi mieć chłodną. Przed nim cały czas dużo pracy.
• Jak oceni pan grę bocznych obrońców?
– Może rywale byli lepiej od nich ustawieni. W ogóle z grą defensywną mamy problem. Przecież dotychczas zagraliśmy tylko jeden czy dwa mecze na zero z tyłu. To jest nowa drużyna. Pierwsze spotkania w sezonie przegraliśmy, więc możliwości rozwojowe też gdzieś przepadły. Może dziś bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Musimy być cierpliwi.