Ponad siedem tysięcy kibiców oglądało w Łęcznej spotkanie juniorskich reprezentacji Polski i Niemiec. Zwyciężyli goście, 1:0.
Dzisiejszy mecz pokazał, że głód piłki na wysokim poziomie jest na Lubelszczyźnie olbrzymi. Choć do Łęcznej nie przyjechały gwiazdy europejskiego futbolu, a jedynie nastolatkowie, z których tylko nieliczni mają za sobą debiuty w T-Mobile Ekstraklasie czy 1. Bundeslidze, to stadion należący do pierwszoligowego Górnika wypełnił się w całości.
http://get.x-link.pl/9bf02454-8de4-e9cc-5967-2e51c8c9c40d,3b0bf6b6-b83e-ecb6-319b-2175417e666a,embed.html
Biletów zabrakło już kilka dni przed spotkaniem. Wykupiły je głównie liczne grupy szkolne, które za niewielkie pieniądze mogły zobaczyć piłkę w reprezentacyjnym wydaniu. Zabrakło zorganizowanego dopingu, ale dzieci i młodzież, stanowiące największy procent fanów na trybunach, dały z siebie wszystko, wspierając narodową drużynę.
Poznały też atmosferę piłkarskiego święta i kto wie, być może w najbliższym czasie powrócą na stadion przy Al. Jana Pawła II przy okazji spotkań klubowych.
Na boisku Polacy byli równorzędnych przeciwnikiem dla swoich rówieśników z Niemiec, stworzyli kilka niezłych okazji do strzelenia bramki, ale nie byli w stanie pokonać Thomasa Dahne, na co dzień występującego w austriackim Salzburgu.
Rywale okazali się skuteczniejsi. W 54 min przeprowadzili akcję meczu, po której do siatki trafił Maximillian Thiel, klubowy kolega Sławomira Peszki i Adama Matuszczyka z 1. FC Koeln.
– Nie graliśmy źle, gdyby podsumować cały mecz, to mieliśmy pecha, bo równie dobrze moglibyśmy cieszyć się ze zwycięstwa – powiedział Martin Kobylański.
Pomocnik Werderu Brema we wtorek grał w "biało-czerwonej” koszulce, choć jeszcze niedawno dużo mówiło się o tym, że będzie występował dla Niemców.
– Podjąłem już decyzję. Gram dla Polski i zdania nie zmienię. Mecz był dla mnie w pewnym sensie szczególny, ale byłem przygotowany na takie spotkania, wiedziałem, że w końcu zagramy z Niemcami – dodał syn byłego reprezentanta naszego kraju, Andrzeja.
W drugiej połowie w miejsce Kobylańskiego na boisku pojawił się napastnik Górnika Łęczna, Łukasz Zwoliński.
– Graliśmy ofensywnie, nie przestraszyliśmy się Niemców, bo dlaczego mielibyśmy się ich bać? To raczej oni mogliby się nas bać, bo wygraliśmy 4:0 ze Szwajcarią. Oni jednak nie przyjechali tutaj się bronić, chcieli wygrać mecz i udało im się nas pokonać. Szacunek dla kibiców za doping od pierwszej do ostatniej minuty. Zapachniało ekstraklasą – powiedział najskuteczniejszy strzelec "zielono-czarnych”.
Polska u-20 – Niemcy u-20 0:1 (0:0)
Bramka: Thiel (54).
Polska: Sobieszczyk – Fryc, Hiszpański, Nalepa, Długołęcki – Nowak, Bąk (73 Kun), Rzuchowski (46 Drewniak), Kobylański (59 Zwoliński), Rybicki (85 Dytko) – Mikita.
Niemcy: Dahne – Schmitz, Zenga, Füllkrug (89 Kohr), Gerhardt – Kerk, Günter (61 Leibold), Sama (63 Cacutalua), Heintz – Schnellhardt (46 Haberer), Rankovic (46 Thiel).
Żółte kartki: Ranković, Schnellhard (N). Sędziował: Sebastian Pache (Szwajcaria). Widzów: 7400.