Franciszek Smuda nie chce zaniedbać niczego, ale raczej trudno spodziewać się, że zdecyduje się na wymianę ciosów. To może okazać się opłakane w skutkach, co było widać już w pierwszym spotkaniu. Udinese bezlitośnie wykorzystało błędy, potwierdzając również atuty w kontrataku. Swoich taktycznych zamiarów nie ukrywają zresztą sami gracze Lecha.
- Trzeba przede wszystkim zagrać konsekwentnie, żeby nie stracić bramki i wykorzystać sytuacje, a najlepiej pierwszą jaką sobie stworzymy - mówił dziennikarzom Bartosz Bosacki.
W stolicy Wielkopolski padający śniegi utrudniał poczynania obu zespołom. W Udine takich niespodzianek już nie będzie. Ale goście i tak liczą na jednego sprzymierzeńca - zmęczenie miejscowych. U siebie "Kolejorz” udowodnił, że potrafi walczyć do samego końca.
Dla Lecha czwartkowy mecz będzie dopiero drugim w tym roku, natomiast Udinese Calcio gra co trzy dni. W niedziele w Serie A doznało porażki 0:1, też tracąc bramkę w ostatnich fragmentach (80 min). - W drugiej połowie pierwszego spotkania pokazaliśmy lepsze przygotowanie kondycyjne. W tym można też upatrywać naszej szansy, że Udinese opadnie w końcówce z sił - wyjaśnił poznański defensor.
- Nie możemy za bardzo spieszyć się ze zdobywaniem bramek, bo możemy zostać szybko skontrowani. Gdyby to rywale pierwsi strzelili bramkę, to ciężko byłoby nam odrobić straty. Musimy ze spokojem budować akcje i przynajmniej jedną z okazji wykorzystać - dodał z kolei Jakub Wilk, który tym razem może zacząć mecz na ławce rezerwowych.
Jego miejsce najprawdopodobniej zajmie Tomasz Bandrowski.
Niestety, szkoleniowiec Lecha przed rewanżem nie miał spokojnej głowy. Na kłopoty zdrowotne narzekali Robert Lewandowski i Sławomir Peszko, dwa mocne punkty w grze ofensywnej. Prognozy z początku tygodnia nie były zbyt pomyślne. Jednak już w środę wszystko wskazywało na to, że obaj będę do dyspozycji szkoleniowca.
Choć Peszko może pokazać się dopiero w drugiej połowie. Jego rajdy skrzydłami z pewnością w szeregi gospodarzy wniosłyby dużo zamieszania.
W składzie Włochów też zanosi się na zmiany. W ich jedenastce tym razem znajdzie się zapewne Antonio Di Natale, a między słupkami stanie Emmanuele Belardi.
Broniący w Polsce Słoweniec Samir Handanović nabawił się problemów z kolanem.