Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Dramat Atletico Madryt. Podopieczni Diego Simeone zagrali świetny mecz, długo prowadzili z Realem, ale w jednej z ostatnich akcji meczu Puchar Mistrzów wymknął się im z rąk.
To był jeden z tych finałów Ligi Mistrzów, jakie będziemy pamiętać przez lata. Real Madryt był już przegrany, ale gol Sergio Ramosa zmienił wszystko. Dogrywka to popis indywidualnych umiejętności gwiazd Królewskich, które dopiero po upływie 90 minut zaczęły świecić pełnym blaskiem.
Gdy w 36 min Iker Casillas popełnił fatalny błąd, źle obliczając lot piłki i dał się pokonać Diego Godinowi, większość kibiców spodziewała się pewnie, że Real rzuci się do huraganowych ataków i błyskawicznie odpowie trafieniem jednej ze swoich gwiazd.
Nic takiego jednak się nie stało, a żelazna defensywa Atletico mądrze dowodzona przez Godina wychodziła obronną ręką z kolejnych opresji.
Fani Realu przecierali oczy ze zdumienia, gdy akcje Cristiano Ronaldo czy Garetha Bale'a wciąż nie przynosiły wyrównania. I gdy wszyscy spodziewali się już, że za chwilę wybuchną radością mistrzowie Hiszpanii, chłopcy Carlo Ancelottiego doprowadzili do wyrównania.
Dokonał tego nie kto inny, jak sam "Kat Bayernu". Ramos skopiował swój wyczyn z półfinałowego spotkania z Bawarczykami, gdy dwukrotnie trafiał do siatki i strzałem głową po długim słupku pokonał Thibaut Courtois.
Zrozpaczeni gracze Atletico przez pierwszą połowę dogrywki jeszcze jakoś się bronili, ale później zabrakło im sił. Wielki kunszt pokazał Angel di Maria, który w 110 min przeprowadził wspaniałą akcję i dał przecudnej urody asystę Bale'owi.
W końcówce Los Robijblancos dobili Marcelo i Ronaldo, który zdobył 17 gola w tym sezonie Ligi Mistrzów, po raz trzeci w karierze sięgając po koronę króla strzelców najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek i wyśrubowując rekord goli strzelonych w jednej edycji.
W ten sposób Królewscy skompletowali La Decima, czyli dziesiąty triumf w Champions League. I choć żal piłkarzy Atletico, którzy dali z siebie wszystko i nie zasłużyli na tak wysoką porażkę, to trzeba przyznać, że ten tytuł należał się Ancelottiemu, który dziewięć lat temu przegrał Ligę Mistrzów z Liverpoolem w równie dramatycznych okolicznościach, co dziś zespół Simeone.
Real Madryt - Atletico Madryt 4:1 (1:1, 0:1)
Bramki: Ramos (90), Bale (110), Marcelo (118), Ronaldo (120) - Godin (36).
Real Madryt: Casillas - Carvajal, Ramos, Varane, Coentrao (59 Marcelo) - Modrić, Khedira (59 Isco), Di Maria - Bale, Benzema (79 Morata), Ronaldo
Atletico Madryt: Courtois - Juanfran, Miranda, Godin, Filipe Luis (83 Alderweireld) - Raul Garcia (66 Sosa), Tiago, Gabi, Koke - Diego Costa (9 Adrian), Villa
Żółte kartki: Ramos, Khedira, Marcelo, Varane (R) - Garcia, Miranda, Villa, Juanfran, Koke, Gabi, Godin (A).
Widzów: 60 976.
Gdy w 36 min Iker Casillas popełnił fatalny błąd, źle obliczając lot piłki i dał się pokonać Diego Godinowi, większość kibiców spodziewała się pewnie, że Real rzuci się do huraganowych ataków i błyskawicznie odpowie trafieniem jednej ze swoich gwiazd.
Nic takiego jednak się nie stało, a żelazna defensywa Atletico mądrze dowodzona przez Godina wychodziła obronną ręką z kolejnych opresji.
Fani Realu przecierali oczy ze zdumienia, gdy akcje Cristiano Ronaldo czy Garetha Bale'a wciąż nie przynosiły wyrównania. I gdy wszyscy spodziewali się już, że za chwilę wybuchną radością mistrzowie Hiszpanii, chłopcy Carlo Ancelottiego doprowadzili do wyrównania.
Dokonał tego nie kto inny, jak sam "Kat Bayernu". Ramos skopiował swój wyczyn z półfinałowego spotkania z Bawarczykami, gdy dwukrotnie trafiał do siatki i strzałem głową po długim słupku pokonał Thibaut Courtois.
Zrozpaczeni gracze Atletico przez pierwszą połowę dogrywki jeszcze jakoś się bronili, ale później zabrakło im sił. Wielki kunszt pokazał Angel di Maria, który w 110 min przeprowadził wspaniałą akcję i dał przecudnej urody asystę Bale'owi.
W końcówce Los Robijblancos dobili Marcelo i Ronaldo, który zdobył 17 gola w tym sezonie Ligi Mistrzów, po raz trzeci w karierze sięgając po koronę króla strzelców najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek i wyśrubowując rekord goli strzelonych w jednej edycji.
W ten sposób Królewscy skompletowali La Decima, czyli dziesiąty triumf w Champions League. I choć żal piłkarzy Atletico, którzy dali z siebie wszystko i nie zasłużyli na tak wysoką porażkę, to trzeba przyznać, że ten tytuł należał się Ancelottiemu, który dziewięć lat temu przegrał Ligę Mistrzów z Liverpoolem w równie dramatycznych okolicznościach, co dziś zespół Simeone.
Real Madryt - Atletico Madryt 4:1 (1:1, 0:1)
Bramki: Ramos (90), Bale (110), Marcelo (118), Ronaldo (120) - Godin (36).
Real Madryt: Casillas - Carvajal, Ramos, Varane, Coentrao (59 Marcelo) - Modrić, Khedira (59 Isco), Di Maria - Bale, Benzema (79 Morata), Ronaldo
Atletico Madryt: Courtois - Juanfran, Miranda, Godin, Filipe Luis (83 Alderweireld) - Raul Garcia (66 Sosa), Tiago, Gabi, Koke - Diego Costa (9 Adrian), Villa
Żółte kartki: Ramos, Khedira, Marcelo, Varane (R) - Garcia, Miranda, Villa, Juanfran, Koke, Gabi, Godin (A).
Widzów: 60 976.
