Po dwóch pechowych porażkach, na które GKS Bogdanka wcale nie zasłużył, w sobotę podopieczni Mirosława Jabłońskiego zremisowali z KSZO. Tym razem bezbramkowy wynik nikogo nie skrzywdził.
Przed tygodniem oba zespoły mocno przesadziły z doznaniami. KSZO został zdemolowany przez Wartę, a GKS przegrał z liderem z Łodzi, tracąc dwa w doliczonym czasie gry.
Przez cały tydzień trwało leczenie kaca, a ból głowy miał ustąpić w następnej kolejce. Bo jedni i drudzy potrzebowali punktów, a znaleźli się w takim stanie, że tylko zwycięstwo mogło poprawić ich samopoczucie.
Łęcznianie pojechali na mecz bez kontuzjowanego Veljko Nikitovicia i pauzującego za czerwoną kartkę Tomasa Pesira. W tej sytuacji Mirosław Jabłoński zdecydował się wystawić identyczną jedenastkę jak w poprzednim spotkaniu.
Goście pod względem piłkarskim prezentowali się lepiej od KSZO, mimo że nawierzchnia boiska pozostawiała dużo do życzenia.
Udało im się też stworzyć kilka okazji, choć na pewno nie w takiej ilości, jak w poprzednich kolejkach. I może z tego powodu po raz pierwszy wiosną nie zdobyli w meczu ani jednego gola.
Szanse na zmianę rezultatu mieli między innymi Nildo (słabo grający), a także Tomasz Nowak, który w 33 min dwukrotnie próbował pokonać Tomasza Dymanowskiego.
To była chyba najlepsza okazja, ale najpierw pomocnik trafił piłką w nogę Nikoli Kolarova, a później niebezpieczeństwo zażegnał bramkarz. Ponadto z dystansu uderzali Mariusz Zasada, Paweł Kaczmarek i Dejan Miloseski.
Ratujący się przed drugą ligą gospodarze nastawili się na grę z kontry i niezbyt często zagrażali bramce Sergiusza Prusaka. Do przerwy najbliżsi powodzenia byli Radosław Kardas i Wahan Geworgian, strzelający z bliskiej odległości.
Po zmianie stron zawodnicy KSZO dwukrotnie wpakowali piłkę do siatki, jednak z pozycji spalonych. A później na konferencji prasowej nawet Czesław Jakołcewicz przyznał, że muszą popracować nad tym elementem.
GKS Bogdanka Łęczna – KSZO Ostrowiec Św. 0:0
SKŁADY
KSZO: Dymanowski – Cieciura (46 Stachurski), Kolarov, Kardas, Trzeciakiewicz – Bzdęga, Skórnicki, Wolański, Nowosielski – Geworgian (76 Mąka), Kanarski (67 Nawrocik)
GKS: Prusak – Sasin, Sołdecki, Magdoń, Zasada – Ricardinho, Bartoszewicz, Nowak, Miloseski (70 Paluchowski), Kaczmarek – Nildo
Żółte kartki: Stachurski – Ricardinho. Sędziował: Rafał Greń (Rzeszów). Widzów: 1000.
KOMENTARZE PO MECZU
W starciu z Nildo uderzyłem w jego piętę. Ciężar ciała poszedł do przodu, noga została, poczułem ból. Poprosiłem o zmianę. Nie było sensu kontynuować gry, jeszcze bym coś zawalił i byłoby to ze szkodą dla drużyny. Czy zagram z Podbeskidziem? Trudno powiedzieć, jak koledzy mieli problem z mięśniami brzucha, to mieli około dwóch tygodni przerwy. Będę się starał jak najszybciej wrócić na boisko, ale nie wiem, czy uda się na najbliższe spotkanie.
Tomasz Nowak (pomocnik Bogdanki)
Dla nas jest to tylko 0:0. Ja mogę to szczególnie powiedzieć, bo miałem świetną okazję w pierwszej połowie. Dwa razy uderzałem z piątego metra, a piłka nie wpadła do bramki. Gdybym strzelił, to jestem pewien, że wygralibyśmy z KSZO. Czy baliśmy się spotkania w Ostrowcu? My się żadnego meczu nie boimy. Jesteśmy dobrą drużyną, wiemy na co nas stać.
Radosław Kardas (obrońca KSZO)
Strzeliliśmy dwa gole, ale sędzia ich nie uznał. Czy były spalone? W moim przypadku chyba tak, ale nie wiem, jak było w sytuacji Damiana Nawrocika. Trzeba też przyznać, że w pierwszej połowie wróciliśmy z dalekiej podróży po tej sytuacji Tomka Nowaka. Remis w sumie jest sprawiedliwy.
Michał Trzeciakiewicz (obrońca KSZO)
Mecz był wyrównany, myślę, że remis jest sprawiedliwy, ale chyba powinien być bramkowy. Zagrałem na innej pozycji, niż wcześniej, bo na lewej obronie. Cieszę się, że jestem tak uniwersalny. Oczywiście, mówię to z przymrużeniem oka. Gram tam, gdzie wystawi mnie trener. Chciałbym jeszcze raz zobaczyć te dwie bramki, których sędzia nie uznał. Ciekawe, czy rzczywiście był spalony.
Paweł Magdoń (obrońca Bogdanki)
Pierwsza połowa należała do nas. Więcej byliśmy w posiadaniu piłki, stworzyliśmy jedną bardzo dobrą okazję do zdobycia bramki, ale jej nie wykorzystaliśmy. KSZO w drugiej połowie kontratakował, miał dwie sytuacje, po których mógł strzelić gola. Nie udało się, skończyło się 0:0. Żal dwóch straconych punktów.