ROZMOWA Z Tomasem Pesirem, napastnikiem GKS Bogdanka
– Wszystko pięknie nam się poukładało. Świetnie zaczęliśmy rundę rewanżową – wygraliśmy trzy mecze, jeden zremisowaliśmy. Mieliśmy też trochę szczęścia, bo rywale zagrali dla nas. Pogoń straciła dziewięć punktów, a Termalica cztery. Wpadki zaliczyli też piłkarze Piasta, Zawiszy, Kolejarza i Floty. Tylko my i Arka nie przegraliśmy jeszcze ani razu.
• Kolejarz i Flota odpadły już chyba z walki o promocję, ale w czołówce nadal jest bardzo ciasno. Sześć drużyn ma aspiracje sięgające awansu, a różnice punktowe są minimalne.
– Dlatego bardzo się cieszę, że ze wszystkimi zespołami z czołówki zagramy u siebie. To będą bardzo fajne mecze dla kibiców i niezwykle ważne dla nas – każdy o sześć punktów. Jeżeli przez pięć najbliższych kolejek wyniki dobrze się ułożą, to do końca będziemy walczyli o awans.
• Do tej pory mieliście trochę problemów ze zdobywaniem punktów na obcych stadionach, ale w Polkowicach udowodniliście, że potraficie pewnie wygrywać również na wyjazdach.
– Mamy naprawdę dobry kalendarz. Z kontrkandydatami do awansu zagramy u siebie, a z tymi teoretycznie słabszymi zespołami mierzymy się na wyjeździe. Dzięki temu zamiast murować dostęp do własnej bramki, muszą atakować, a my lubimy otwartą grę. Dlatego myślę, że w tej rundzie zdobędziemy sporo punktów również poza Łęczną.
• W ostatnim spotkaniu nie zagrał pan z powodu kontuzji. W Katowicach będzie pan już do dyspozycji trenera?
– W środę trenowałem po raz pierwszy po kilkudniowej przerwie. Niestety, musiałem zejść trochę wcześniej podczas gierki. Nie ma problemu z ruszaniem się, bieganiem, ale gdy próbuję kopać piłkę, noga jeszcze trochę mnie boli. Do pełnej dyspozycji wrócę dopiero za trzy, cztery dni, dlatego zagram dopiero w następnym spotkaniu z Zawiszą.
• Początek rundy wiosennej przypomina trochę to, co działo się jesienią. Kilka zwycięstw, ale później przyszedł kryzys. Nie boi się pan, że sytuacja się powtórzy?
– Nie powtórzy się. Wtedy było kilku nowych zawodników, musieliśmy się zagrać, lepiej zrozumieć. Ten etap jest już za nami, trener wykrystalizował podstawową jedenastkę, a my wiemy, czego wzajemnie możemy od siebie oczekiwać. Może być tylko lepiej.