To bardzo rzadkie zjawisko, aby polski zespół dotrwał w europejskich pucharach do przyszłego roku. Lechowi to się udało, który w dodatku przez fazę grupową przeszedł eliminując słynny Juventus Turyn. W 1/16 finału Ligi Europejskiej "Kolejorz” zmierzy się z portugalską Bragą.
A w 1/8 finału czekał będzie Liverpool lub Sparta Praga. Poza tym liga portugalska przez całą zimę była w trakcie rozgrywek. Lech natomiast swój ostatni mecz rozegrał 16 grudnia. Stąd jego formą będzie dużą niewiadomą. Ponadto w drużynie Jose Mari Bakero doszło do pewnych zmian. Przede wszystkim do FC Koeln odszedł Sławomir Peszko.
Ubył jeszcze Joel Tshibamba (został wypożyczony do greckiej Larissy), ale to już osłabienie znacznie mniejszego kalibru. W ich miejsce sprowadzono Bartosza Ślusarskiego, Vojo Ubiparipa oraz Huberta Wołąkiewicza. Z Rubina Kazań wrócił również Rafała Murawskiego, jednak on nie mógł zostać zgłoszony do rozgrywek.
W czwartek nie zagra też kontuzjowany Grzegorz Wojtkowiak. – Do drużyny dołączyli nowi piłkarze i jestem przekonani, że oni są w stanie zapełnić lukę po odejściu Sławka – stwierdził hiszpański trener na klubowej stronie.
Czy mimo to Lechowi uda się pokonać kolejną przeszkodę? – Jesteśmy zadowoleni, że po dłuższej przerwie zagramy tak istotny dla nas mecz. Najważniejsze jest, abyśmy przystąpili do niego bardzo skoncentrowani i maksymalnie zmobilizowani.
Mentalnie j do spotkania jesteśmy dobrze przygotowani. Musimy zagrać bardzo agresywnie, bo tylko w taki sposób możemy ograniczyć poczynania Bragi. Pogoda nie ma żadnego znaczenia. Mnie na ławce z pewnością będzie ciepło – dodał Bakero.
Ze względu na ograniczenia ze strony UEFA spotkanie może obejrzeć niespełna 30 tysięcy widzów.