Ten sezon przy sprzyjających wiatrach mógł zakończyć się sukcesem. Niestety remisy na własnym stadionie okazały się opłakane w skutkach.
Poznaniacy mają większe problemy niż udane zakończenie rozgrywek. Utrzymanie Warta zapewniła sobie już dawno, choć kłopoty finansowe miała wcale nie mniejsze, niż inne zespoły broniące się przed degradacją.
Walki o przetrwanie ma już jednak dość trener Bogusław Baniak, który grozi rozstaniem z drużyną. Do tego na finiszu ligi jego ekipę przetrzebiły kontuzje i kartki.
- W Łęcznej zabraknie Gorana Antelja, Łukasz Radlińskiego, Błażeja Jankowskiego, Filipa Burkhardta, Marcina Wojciechowskiego, Pawła Ignasińskiego i Pawła Iwanickiego - wylicza dyrektor Warty Zbigniew Śmiglak. - Dlatego przyjedziemy w czternastu.
W porównaniu z rywalami Wojciech Stawowy nie ma żadnych zmartwień. Jedynym nieobecnym będzie tylko Piotr Bazler, pauzujący za kartki. Czy na zakończenie rozgrywek szkoleniowiec "zielono-czarnych” da szansę zaprezentowania się piłkarzom, którzy do tej pory rzadko wybiegali na boisko?
To raczej mało prawdopodobne. Po czterech wiosennych remisach Górnik spróbuje zrehabilitować się przed łęczyńską publicznością. Będzie też okazja, aby trochę zarobić przed wakacjami.
Przed tygodniem możliwość zdobycia premii przeszła koło nosa, bo PZPN odebrał licencję Odrze Opole i do spotkania w ogóle nie doszło. Z kolei remisy u siebie, także nie są wyceniane. To może wreszcie w piątek wpadnie trochę grosza...