Przed rozpoczęciem rozgrywek w Łęcznej napompowano balon z napisem – ekstraklasa. Jednak już na początku sezonu szybko zeszło z niego powietrze. W efekcie, dopiero w 33 kolejce Górnik zapewnił sobie... utrzymanie. A cel ten realizowało aż troje prezesów i trzech trenerów.
Przeciwnie, może być bardzo ciekawie. W końcu do Łęcznej przyjedzie, wciąż walczący o utrzymanie Dolcan, prowadzony przez Dariusza Kubickiego, byłego opiekuna "zielono-czarnych”. Kubicki w tym sezonie już raz był w Łęcznej, ale z Wisłą Płock.
W dodatku wygrał 3:0. Dlatego gospodarze mają za co się rewanżować. Powinni także zrehabilitować się za rundę jesienną, kiedy w Ząbkach zostali upokorzeni 0:4.
– Utrzymaliśmy się i to jest najważniejsze. Meczu z Dolcanem na pewno nie odpuścimy, bo chcemy zwycięstwem zakończyć ten, powiedzmy sobie szczerze, nieudany dla nas sezon – zadeklarował na stronie klubowej Janusz Surdykowski, po spotkaniu z Wartą, które przesądziło o pozostaniu łęcznian w szeregach pierwszoligowców.
Konfrontacja z Dolcanem będzie również okazją dla piłkarzy do podreperowania kont, bo za remisy nie dostają ani złotówki. A w Poznaniu premia uciekła im w samej końcówce.
W drużynie gości zabraknie kilku zawodników, w tym pauzujących za kartki Bartosza Hinca (z dwunastoma jest rekordzistą ligi) i Dariusza Dadacza. Ale i w Górniku nie wszyscy będą mogli wystąpić, co stało się już nawet normą. Między innymi za nadmiar kartek musi pokutować Wallace Benevente.
– Choć utrzymanie mamy już pewne, to zagramy raczej podstawową jedenastką. Jednak później dam też szansę zawodnikom, którzy do tej pory grali trochę mniej – mówi łęczyński trener Mirosław Jabłoński.
– Kto spadnie jako czwarty? My wyjedziemy na boisko, żeby wygrać. Degradacją niech się martwią inni.
Ale ciekawie będzie nie tylko w trakcie meczu. Interesująco zapowiadają się także najbliższe dni. Do czasu zapewnianie utrzymania wstrzymano wszystkie decyzje personalne, dotyczące działaczy, szkoleniowców i piłkarzy. Z Jabłońskim rozmowy w sprawie przedłużenia kontraktu rozpoczęto w piątek przed zajęciami.
– Tak była umowa z klubem, najpierw uratowanie ligi, potem negocjacje. Dopiero teraz możemy skupić się na sprawach kadrowych i okresie przygotowawczym – wyjaśnił trener.