ROZMOWA Z Jarosławem Czarnieckim, szkoleniowcem Roztocza Szczebrzeszyn
Zakończyliście sezon z sześcioma punktami przewagi nad drugą w tabeli Huczwą Tyszowce, a przecież długo nic nie wskazywało na to, że różnice na finiszu mogą być tak duże.
– Powiem szczerze, że te sześć punktów to troszeczkę złudzenie, bo walka była do samego końca. Huczwa grała świetne mecze, strzelała dużo goli, potrafiła pokonać nas 5:1, ale w końcówce zaczęła gubić punkty, a my wygraliśmy pięć razy z rzędu i teraz możemy świętować.
Co zdecydowało o tym, że dziś wy cieszycie się z awansu, a Huczwa, Victoria Łukowa czy Grom Różaniec szykują się do kolejnego sezonu w klasie okręgowej?
– W dużej mierze atmosfera w drużynie. U nas po prostu czuć chemię między chłopakami. Niezwykle istotne jest także to, że nie tracimy punktów na własnym stadionie. Odkąd półtorej roku temu przyszedłem do Roztocza, przegraliśmy u siebie tylko raz, z Victorią Łukowa/Chmielek. Jeśli połączymy te dwa czynniki i dodamy do tego niezwykłą sumienność, bo moi chłopcy trenowali bardzo solidnie, nie zawalali treningów, otrzymamy receptę na sukces Roztocza w minionym sezonie.
Finansowo nie byliście wcale mocniejsi od rywali...
– Ale pieniądze nie grają, tylko ludzie. A tak się trafiło, że udało nam się zebrać naprawdę fajną drużynę. Troszkę się tych chłopaków przewinęło, z różnych powodów odeszło dziewięciu, ale każdemu, kto przyczynił się do tego awansu, czy przez jeden mecz, czy przez cały sezon, należą się duże słowa uznania. Byliśmy mocni jako drużyna i to okazało się kluczowe.
Kto z zawodników najmocniej przyczynił się do tego awansu?
– Jeśli mogę, chciałbym z tego miejsca podziękować wszystkim. Gdybym kogoś indywidualnie wyróżnił, skrzywdziłbym pozostałych. Raz jeszcze podkreślę, wygrywaliśmy mecze dzięki zespołowości.
Teraz przed wami gra w mocnej, czwartej lidze. Duże wyzwanie. Jesteście do niego gotowi?
– Jeśli zrobimy mocne ruchy kadrowe, pozyskamy trzech, czterech zawodników, którzy będą dla nas wzmocnieniami, damy radę. Nikogo się nie boimy. Nie mamy zresztą nic do stracenia. Każdy mecz, czy to z Hetmanem, czy to ze Stalą Kraśnik będzie dla nas wielkim świętem. To inni niech się boją, że jadą do małego Szczebrzeszyna, bo będziemy jednym z najmocniejszych miast w lidze, i mogą zgubić punkty.
Organizacyjnie i finansowo również sobie poradzicie?
– Są zapewniania burmistrza i władz miasta, że nam pomogą. Jeśli tak będzie rzeczywiście, jesteśmy gotowi, żeby występować w wyższej lidze i godnie reprezentować Szczebrzeszyn.