Rozmowa z Przemysławem Siomą, trenerem Andorii Mircze
Sezon w Keeza zamojskiej klasie okręgowej się skończył, a pana zespół nadal nie wie w jakiej lidze zagra w przyszłym sezonie. Jak do tej sytuacji podchodzi klub?
– Ostatnie dwa tygodnie to dla nas istna huśtawka nastrojów. Cofnijmy się do wydarzeń z 29 kolejki. Wygraliśmy wówczas w Lubyczy Królewskiej z tamtejszą Granicą i zebraliśmy za ten mecz gratulacje i ciesząc się z utrzymania w lidze. Kilka dni po tym meczu dowiadujemy się, że sprawa naszego meczu z marca z Błękitnymi Obsza będzie ponownie rozpatrywana. Musieliśmy ponownie się zmobilizować na mecz ostatniej kolejki i walczyć o ligowe punkty. W minioną sobotę Olimpiakos pokonuje u siebie Victorię Łukowa 2:1 i ta w zasadzie żegna się z ligą. Równolegle z nami Metalowiec Goraj gra w Miączynie z tamtejszą Olimpią. Nam wystarcza remis w domowym starciu z Roztoczem Szczebrzeszyn by Metalowiec nie mógł nas wyprzedzić. W efekcie nasz mecz z ekipą ze Szczebrzeszyna kończy się wynikiem 1:1, a Olimpia pokonuje Metalowca. Więc po tych wynikach kolejny raz możemy odetchnąć z ulgą, bo zapewniamy sobie utrzymanie. Jednak w poniedziałek 27 czerwca dowiedziałem się, że Victoria zdobędzie trzy punkty za mecz z Olilmpiakosem, a ten wynik mocno komplikuje nam życie. To dla nas bardzo trudny okres, bo moim zdaniem wszystko powinno zostać wyjaśnione już wcześniej.
Z perspektywy opisanych przez pana szczegółowo wydarzeń nie żałujecie, że w ostatniej kolejce nie wygraliście z Roztoczem?
– Bardzo szkoda nam tego meczu. Co prawda przegrywaliśmy w tym spotkaniu, ale udało nam się wyrównać stan rywalizacji. A później mieliśmy kilka świetnych okazji. Goście mieli szczęście, bo piłka dwa razy odbiła się od słupka ich bramki. Jednak, kiedy mecz się skończył cieszyliśmy się przede wszystkim z tego, że mamy utrzymanie. Cała ta sytuacja jest dla mnie i dla całego klubu bardzo trudna. Grałem w piłkę przez ładnych kilka lat i jeszcze nigdy w życiu nie spotkałem się z czymś takim.
Sytuacja jest wyjątkowa, bo jesteśmy kilkanaście dni po zakończeniu rozgrywek, a kibice wciąż nie znają oficjalnego zwycięzcy i kompletu drużyn, które spadają do klasy A
– Zgadza się. Jeśli za mecz z Błękitnymi zostaną nam odebrane punkty to zamiast 38 będziemy ich mieć 35. Tyle samo w tym momencie ma Victoria. W bezpośrednich meczach z tym rywalem legitymujemy się remisem i porażką więc spadamy z ligi. Ekipa z Łukowej w tym sezonie jesienią przegrała w Turobinie, ale mecz został zweryfikowany na walkower na ich korzyść w odniesieniu do regulaminu klas okręgowych. Drużyna Tura dokonała zbyt wielu zmian w tym spotkaniu. W ostatniej Olimpiakos wystawił do gry zawodnika, który powinien pauzować za kartki. I znów odnosząc się do wspomnianego regulaminu wynik meczu został zweryfikowany na korzyść ekipy z Łukowej. Teraz wracamy do naszego meczu z Błękitnymi. Zawodnik Mateusz Wróbel wystąpił w trzecim klubie w jednym sezonie co według regulaminu klas okręgowych jest zabronione. Mimo to, ten zawodnik wychodzi na boisko. I jest to piłkarz kluczowy, bo strzela przeciwko nam dwie bramki. W tym wypadku możemy nie pójść w kierunku wspomnianego regulaminu tylko innego prawa – sam nie wiem do końca jakiego. Uważam, że regulamin wobec każdego zespołu powinien być jednakowy. Każdy w ostatnich dniach patrzył głównie na Omegę i Błękitnych, a tymczasem to Andoria Mircze może dostać w całej sprawie potężnym rykoszetem.