

Zapraszamy do zapoznania się z opiniami zawodników i trenerów na temat meczów Zawisza Bydgoszcz - GKS Bogdanka Łęczna

OPINIE ZAWODNIKÓW
W naszym zespole jest duży niedosyt, bo znowu na własnym boisku straciliśmy dwa punkty. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Nie wiem również, z jakiego powodu sędzia nie uznał nam bramki, chociaż została ona strzelona w prawidłowy sposób. Zszedłem wcześniej z boiska, ponieważ w walce dostałem „z łokcia”. Cały czas kręci mi się w głowie, więc chyba konieczna będzie wizyta w szpitalu.
Veljko Nikitović (Bogdanka):
To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Zawisza próbował nas cisnąć, ale nie miał wielu okazji, bo broniliśmy się pewnie. Raz Serek Prusak ładnie obronił nogą, a za drugim razem w końcówce nie dał się pokonać „po koźle”. My może nie mieliśmy klarownych okazji, jednak cały czas byliśmy groźni.
Oczywiście najbardziej żałuję niewykorzystanego rzutu karnego. Mogłem uderzyć mocno, w środek bramki, podobnie jak z Wartą i pewnie byłby gol. Ale zamiast tego zacząłem kombinować, próbowałem kopnąć po rogu i wysoki bramkarz Zawiszy nie dał się pokonać. Gdybym strzelił na 2:1, to pewnie spotkanie zakończyłoby się naszym zwycięstwem, w dodatku na ciężkim terenie.
W szatni przeprosiłem kolegów. W tym sezonie miałem trzy karne i dwóch nie wykorzystałem. Jednak z Dolcanem przynajmniej wygraliśmy, a teraz dwa punkty uciekły. To chyba najwyższa pora, aby już ktoś inny podchodził do „jedenastki”.
Mateusz Pielach (Bogdanka):
Grałem do 1 do 90 minuty i myślę, że zaprezentowałem się solidnie. Mogłem nawet przesądzić o losach meczu, ale pod bramką przeciwnika zabrakło mi zimnej krwi. W obronie oczywiście nie ustrzegłem się pewnych pomyłek, ale jak każdy defensor.
W Bydgoszczy byliśmy lepsi od początku do końca i zasłużyliśmy na zwycięstwo. Dużo „smrodu” z przodu robili Sebastian Szałachowski i Tomas Pesir. Co prawda oni strzelili nam gola na 2:1, ale zawodnik Zawiszy trafił sobie w rękę, piłka zmieniła kierunek i sędzia nie miał prawa tego uznać. Jednak stało się tak tylko dzięki bocznemu, bo główny najpierw wskazał na środek na boiska. Oni oczywiście mieli pretensje, jednak nieuzasadnione.
OPINIE TRENERÓW
Podczas tego meczu działo się bardzo dużo. Zresztą w ubiegłym sezonie było podobnie, bo w obu spotkaniach zostało strzelonych wiele bramek, było 2:3 i 4:2. Teraz też mieliśmy wiele emocji, choć w trakcie 90 minut nie zawsze jesteśmy obiektywni.
Czasem ucieka rozsądek, ale za spotkanie w Bydgoszczy muszę pogratulować swoim chłopakom, że na tak trudnym terenie zdobyli jeden punkt. Matematycznie jest to tylko jeden punkt, ale te wywalczone na wyjazdach tak naprawdę liczą się dopiero na koniec sezonu, w dodatku z tak klasowym rywalem.
Dlatego przed swoim zespołem chylę czoła. Wiem, że moich piłkarzy na wiele stać, jednak jeśli osiągają korzystny wynik z takim przeciwnikiem, to znaczy, że idziemy w dobrą stronę i jeszcze wiele niespodzianek zrobimy.
Jurij Szatałow (Zawisza):
Na pewno nie gramy tego, co byśmy chcieli. Wyraźnie było widać, że „zaskoczyliśmy” dopiero w drugiej połowie. Zaczęliśmy grać prostopadłe piłki, otwierające dostęp pod bramkę. Mieliśmy swoje sytuacje, a przeciwnik ich wcale nie stworzył.
Udało mu się to dopiero po naszych błędach i zamieszaniu, kiedy sami wymyślaliśmy jakieś dziwne rzeczy. Na pewno trzeba głębiej to wszystko przemyśleć i zastanowić się, żeby nasz gra wyglądała inaczej i lepiej. Co jeszcze można powiedzieć o spotkaniu? Trener gości może podziękować arbitrowi za sędziowanie, ja już tego zrobić nie mogę.
Takie sędziowanie to jest dla mnie kpina. W identycznej sytuacji dyktuje karnego dla Bogdanki, a dla nas, i do dwukrotnie, już nie. Cały czas sędziuje w jedną stronę. Dla mnie to jest trochę dziwne. Nie wiem, co się dzieje z arbitrami, bo to już nie pierwszy raz. Można narzekać na sędziego, ale ja przede wszystkim chcę się skupiać na swoim zespole, który w pierwszej połowie nie grał tego, co zakładaliśmy. W drugiej części było już lepiej, bo stworzyliśmy sobie sytuacje i mogliśmy spotkanie przechylić na swoją korzyść.