Do kadry Azotów dołączył reprezentant Litwy. Puławianie zakończyli cykl gier kontrolnych
Nowy golkiper przebywał już w lipcu na testach w czwartej drużynie minionego sezonu. Nie pojechał jednak na obóz przygotowawczy do Zakopanego. Ostatecznie obie strony doszły do porozumienia i od nowego sezonu puławscy kibice będą mogli oglądać piłkarza na parkiecie.
Vilius Rasimas będzie rywalizował o miejsce w bramce Azotów z Maciejem Stęczniewskim i Rafałem Grzybowski.– Trzeci bramkarz jest potrzebny – mówi szkoleniowiec Bogdan Kowalczyk.
– Nie wyobrażam sobie, byśmy występowali w lidze oraz europejskich pucharach, tylko z dwoma piłkarzami na tej pozycji. W przypadku kontuzji jednego z nich, zostaje nam tylko jeden gracz. I wtedy byłby spory problem.
Nowy nabytek Azotów wystąpił już w ostatniej grze kontrolnej. W planach był też sobotni sparing ze Stalą Mielec. Jednak szkoleniowiec gości Ryszard Skutnik, w ostatniej chwili, odwołał przyjazd do Puław.
Trener argumentował swoją decyzję kłopotami kadrowymi, związanymi z kontuzjami zawodników. Gospodarzom nie udało się znaleźć zastępczego sparingaprtnera i ostatecznie zagrali między sobą.
– Na parkiecie wystąpiły umowne drużyny A i B. Mecz zakończył się rezultatem 29:27 – tłumaczy Kowalczyk.
– Oczywiste, że zawodnicy nie zagrali tak poważnie, jak podczas konfrontacji z realnym rywalem. Szczególnie nie tak ostro było w obronie. Piłkarze znają ćwiczone zagrywki, więc łatwiej im było blokować rywali.
Już w sobotę puławianie zainaugurują nowy sezon. Pierwszym przeciwnikiem będzie w meczu wyjazdowym Piotrkowianin Piotrków Trybunalski. Wyznacznikiem formy podopiecznych trenera Kowalczyka był poprzedni sparing z Górnikiem Zabrze.
– Wygraliśmy go różnicą ośmiu bramek (33:25 – red.) – wspomina opiekun Azotów. – Rozegraliśmy dobre zawody, na tle silnego rywala.
W okresie przygotowawczym Azoty rozegrały łącznie dwanaście gier kontrolnych. – Przegraliśmy tylko trzy spotkania – mówi Kowalczyk.
– Z tego dwukrotnie jedną bramką z mistrzem Ukrainy Motorem Zaporoże, drużyną, która bije się o Ligę Mistrzów. Pamiętajmy, że mierzyliśmy się z solidnymi ekipami. Nasi rywale nie byli „leszczami”. Wyniki są zadowalające.
Do pełni szczęścia brakuje kompletnej kadry. Niestety, nie ominęły nas kontuzje. Były to jednak „stare” sprawy, jak w przypadku Piotra Masłowskiego i Pawła Grzelaka. Pecha miał też Artur Barzenkow, który powróci w pełni do zespołu dopiero za pięć tygodni. Spokojnie czekamy na pierwszy mecz z Piotrkowianinem.