Azoty Puławy były faworytem meczu z Siódemką Miedzią Legnica, więc dlaczego wypadły tak słabo?
To zaskakujące, bo w bieżącym sezonie komplet punktów wywiozły z Puław tylko Vive Targi Kielce, oraz jeden Zagłębie Lubin.
Kibice, którzy oglądali mecz przecierali oczy ze zdumienia. Azoty w niczym nie przypominały zespołu, który dwanaście dni wcześniej walczył jak równy z równym z mistrzem Polski.
Wtedy gospodarze przez 55 minut w niczym nie ustępowali uczestnikowi Ligi Mistrzów, zmuszając podopiecznych trenera Bogdana Wenty do maksymalnego wysiłku. Wówczas sensacja była bardzo blisko.
W środę zobaczyliśmy zupełnie inny zespół. Puławianie grali źle, bez pomysłu, marnując co chwila wypracowywane ciężko sytuacje bramkowe.
Bardzo słabo było w ataku pozycyjnym. W pierwszej połowie Azoty zdobyły 15 bramek, w drugiej zaledwie sześć. Miejscowi zawodzili nawet w rzutach z siódmego metra. Reprezentant kraju, skrzydłowy Przemysław Krajewski, na pięć prób wykorzystał tylko trzy. Nie lepiej było też w defensywie.
Dlaczego podopieczni trenera Marcina Kurowskiego wypadali tak słabo? – Nic nam nie wychodziło, było to bardzo słabe spotkanie w naszym wykonaniu – mówi Krajewski.
• A może zlekceważyliście niżej notowanego rywala?
– Niewykluczone, że gdzieś w naszych głowach było przekonanie, że przyjeżdża drużyna, której celem jest utrzymanie – twierdzi reprezentant kraju. – Przełożyło się to na poczynania na parkiecie. Mecz nie wygra się sam. Mamy za sobą zimny prysznic, który bardzo nam się przyda. Na pewno nie jesteśmy w dołku.
Puławianie byli zdecydowanym faworytem. – Taka rola nie bardzo nam służy – twierdzi rozgrywający Piotr Masłowski. –Dostaliśmy lekcję, z której trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość. Przed nami kolejne mecze.
Legniczanie wystąpili więc w roli surowego nauczyciela. Z wygranej w Puławach podwójnie cieszy się szkoleniowiec Siódemki Miedzi Marek Motyczyński, który doskonale zna puławski klimat, bowiem przez pół roku pracował w Azotach.
– Trochę szkoda mi pokonanych. Mają walczyć o medale, a tu taka wpadka, i to jeszcze na swoim parkiecie. Będą musieli poradzić sobie z tą porażką i z ciążącą na nich presją. Być może zespół z Puław trochę nas zlekceważył – przyznaje Motyczyński.
Co było kluczem do sukcesu jego drużyny? – Zneutralizowaliśmy mocne punkty Azotów, grając agresywnie 6-0. Dobry dzień mieli też nasi bramkarze – podkreśla trener Siódemki Miedzi.