W meczu rewanżowym trzeciej rundy Challenge Cup Azoty zagrają w sobotę, w Puławach o godzinie 18 z Ozel Idare SK Ankara
Przez trzy lata startów w Challenge Cup Azoty nie mogły pochwalić się okazałą zaliczką przed spotkaniem rewanżowym.
Przed tygodniem w Ankarze podopieczni trenera Bogdana Kowalczyka rozgromili brązowych medalistów Turcji 35:20. Po tamtym spotkaniu puławski szkoleniowiec był bardzo zadowolony, ale również mocno zaskoczony.
– Nie przypuszczałem, że rozmiary naszego zwycięstwa będą tak okazałe – mówił trener.
– Po słabszej i zagranej zbyt ostrożnie pierwszej połowie, w drugiej, kiedy przewaga wzrosła do pięciu bramek, zawodnicy zaczęli grać na luzie. Wszystko zaczęło im wychodzić. Każda kontra kończyła się celnym trafieniem. Prowadziliśmy szybciej atak, graliśmy bardziej kombinacyjnie, efektownie i efektywnie.
Nie pamiętam abym kiedykolwiek w europejskich pucharach, jako trener lub jako zawodnik, wygrał z tak wysoką zaliczką. A na tym szczeblu rywalizowałem przez 20 lat.
Sprawa awansu praktycznie rozstrzygnęła się już w Ankarze. Jest bowiem mało prawdopodobne, aby Turcy wygrali w Puławach różnicą aż 16 trafień.
– Zdajemy sobie z tego sprawę, ale w żaden sposób nie możemy lekceważyć naszego przeciwnika. Rywale przyjadą do naszego kraju zmazać plamę po blamażu przed własną publicznością i będą chcieli wygrać. My chcemy ucieszyć naszych kibiców i pokazać im dobrą piłkę ręczną – mówi obrotowy Azotów Mateusz Kus.
– Bez względu na poziom sportowy naszego przeciwnika nie wolno nam go zlekceważyć. Na pewno nie będziemy kalkulować, np. że możemy przegrać różnicą 10 bramek, mając w zapasie zwycięstwo 15 trafieniami. Chcemy zagrać swoją piłkę ręczną i po raz drugi ograć Turków – dodaje skrzydłowy Azotów Adam Skrabania.
Ozel Idare w tym tygodniu solidnie przygotowywał się do rewanżu w Puławach. Turcy przełożyli nawet spotkanie ligowe z Yeditepe Spor Klubu na najbliższą środę. Wicelider tureckiej ekstraklasy na pewno nie odda bez walki meczu z Azotami.
Puławianie mają za sobą środową ciężką przeprawę z Górnikiem Zabrze (wygrana 35:34), a w perspektywie kolejny ważny i bardzo trudny mecz w Mielcu ze Stalą (najbliższa środa). Bogdan Kowalczyk da szansę gry zawodnikom, którzy na co dzień zasiadają na ławce rezerwowych.
– Najważniejsze, aby każdy z nich mógł pograć dłużej niż zazwyczaj. Będzie to szansa ogrania się przed Mielcem. Ważne jest także, aby żaden z piłkarzy nie nabawił się niepotrzebnej kontuzji. Nie przypuszczam, aby nasz awans do kolejnej rundy był zagrożony – mówi trener Kowalczyk.
Do zajęć powrócił już Michał Szyba, ale jego gra w sobotnim meczu stoi pod dużym znakiem zapytania