We wtorek w Wiedniu odbyło się losowanie europejskich pucharów. Debiutujące na międzynarodowej arenie Azoty zmierzą się z zespołem z Macedonii, HC VV Tikvesh 06 Kavadarci. Puławianie rozpoczną zmagania od trzeciej rundy i będą gospodarzem pierwszego meczu.
Szkoleniowcem HC VV Tikvesh jest Nikola Filipov. – W tej chwili to dla mnie bardzo egzotyczny zespół – mówił bezpośrednio po losowaniu Wojciech Zydroń.
– Mamy sporo czasu na zdobycie o nim informacji. Trochę szkoda, że pierwszy mecz gramy u siebie. Łatwiej byłoby zaczynać na wyjeździe. Już w pierwszej konfrontacji, musimy być bardzo rozważni, aby nie stracić szansy na dobry wynik.
Opinię popularnego "Zygi” podziela bramkarz Maciej Stęczniewski.
– Zespół jest nieznany. Polskie ekipy bardzo rzadko grają mecze kontrolne z drużynami z tego kraju. Nie znaczy to, że nie stać nas na wygranie rywalizacji – uważa doświadczony golkiper. Z losowania zadowolony jest za to sternik puławskiego klubu.
– Nie spekulowaliśmy, na kogo trafimy – mówi prezes Jerzy Witaszek. – Macedonia to piękny kraj. Będziemy mieć do pokonania półtora tysiąca kilometrów. Obliczyłem już, że na dwudziestogodzinną podróż autokarem, potrzeba 12 tysięcy.
Bardziej powściągliwy w ocenie rywali jest puławski szkoleniowiec.
– Potwierdziło się, że nie mam szczęścia w losowaniu. Nie chciałem trafić na drużynę z byłej Jugosławii. Macedonia, po odzyskaniu niepodległości, postawiła na piłkę ręczną. Zespoły stamtąd są waleczne i bardzo groźne. Trafiliśmy najgorzej, jak tylko można – twierdzi Bogdan Kowalczyk.