W weekend szczypiorniści Azotów zajęli drugie miejsce w rozegranym w Puławach I Międzynarodowym Turnieju o Puchar Prezesa Grupy Azoty Puławy. Gospodarze przegrali finał tylko jedną bramką (32:33) z Motorem Zaporoże.
– Cieszy wynik, jak również gra. Dla nas było to pierwsze granie po miesiącu ciężkiej pracy. Z każdym kolejnym meczem rozkręcaliśmy się. Pierwsze spotkanie z Chrobrym zupełnie nam nie wyszło. Nie wykorzystaliśmy czterech rzutów karnych, zmarnowaliśmy aż czternaście sytuacji sam na sam. Finał z Motorem mógł mieć nieco inny koniec. Gdybyśmy zagrali bardziej twardo, to być może byłoby zwycięstwo. Nie chcieliśmy robić tego za wszelką cenę, nawet kosztem urazów. I tak z opuchniętym okiem został Rafał Przybylski. Widać, że drużyna z Ukrainy jest już na innym etapie przygotowań. Za chwilę bić się będzie o Ligę Mistrzów. Na ich tle nasza gra wyglądała nie najgorzej. Choć nadal trzeba będzie ćwiczyć nowe warianty rozegrania.
• A na to potrzeba czasu…
– Nie da się tego zrobić w ciągu dwóch, trzech dni, kilku gier kontrolnych. Potrzeba trzech, czterech miesięcy.
• Temu też ma służyć kolejny turniej. Już w czwartek zaczynacie udział w X Memoriale Jerzego Klempela w Dzierżoniowie. Rok temu byliście tam najlepsi. W grupie zagracie z Pogonią Szczecin, Zagłębiem Lubin, Portowikiem Jużny. Waszym rywalem ponownie będzie Mieszkov Brześć i Motor Zaporoże. Będzie ciężko?
– Z Motorem czeka nas twarda przeprawa. Nie nastawiamy się na najlepszy wynik, za wszelką cenę. Ważne będzie przećwiczenie nowych zagrań, większa aktywizacja nowych zawodników: Adama Babicza, Adama Skrabanii i Marko Tarabochii. Cała trójka zapowiada się na wzmocnienie zespołu. Dam też więcej pograć tym, którzy nie mieli takiej okazji na turnieju w Puławach.
• Nie pojadą obrotowy Paweł Grzelak i rozgrywający Artur Barzenkow. To spora starta?
– Pierwszy jest po operacji barku i czeka go rehabilitacja. Barzenkow na ostatnim treningu, przy ostatnim rzucie, nabawił się odprysku kości ręki. Ma założony gips. Co najmniej przez cztery tygodnie musi odpoczywać.
• Na razie macie tylko dwóch bramkarzy: Macieja Stęczniewskiego i Rafała Grzybowskiego. To chyba za mało?
– Potrzebny jest trzeci golkiper. Wciąż szukamy kandydata. Nie wypalił transfer Skandynawa. W ciągu dwóch tygodni powinien dołączyć nowy zagraniczny bramkarz. Jeśli się nie uda, powrócimy do testowanego Litwina Viliusa Rasimasa.