(fot. MKS Padwa Zamość)
W tym roku MKS Padwa Zamość wygrała jedno z trzech spotkań. Już w sobotę pierwsze z najważniejszych spotkań drugiej rundy
Za podopiecznymi Marcina Czerwonki już trzy mecze. Na zakończenie pierwszej rundy, po przerwie świąteczno-noworocznej, zamościanie ulegli na wyjeździe Śląskowi Wrocław 34:37. – Szkoda tego meczu. Pojechaliśmy w mocno okrojonym składzie, było nas dziewięciu, w tym bramkarz. Powodem nieobecności prawie połowy zespołu były urazy, kontuzje i rehabilitacja. Gdybyśmy dysponowali liczniejszą ławką, z pewnością wywieźlibyśmy punkty z Wrocławia – analizuje trener Padwy Marcin Czerwonka.
Spotkaniem w stolicy Dolnego Śląska ekipa z Zamościa zakończyła bardzo trudną pierwszą część sezonu. Z powodu modernizacji hali OSiR, w której szczypiorniści Padwy rozgrywają mecze, przez osiem kolejek musieli występować na boiskach rywali. W rewanżu będą w komfortowej sytuacji – zagrają przed własną publicznością. Dwa spotkania mają już za sobą: z Warmią Energa Olsztyn i KPR Legionowo. Pierwsze wygrali 27:25, w drugim niestety zeszli do szatni pokonani 21:28. – Bardzo dobrze, że po raz drugi wygraliśmy z zespołem z Olsztyna. W końcowym rozrachunku może to mieć decydujące znaczenie, kiedy będziemy mieć taką samą liczbę punktów. Z kolei drużyna z Legionowa, nie ma co ukrywać, postawiła nas do pionu. Byli od nas lepsi, bardziej doświadczeni, ograni w spotkaniach o stawkę i pewnie wygrali – przyznaje zamojski szkoleniowiec.
Warto dodać, że wynik spotkania z boiska z KPR Legionowo to 28:20 dla gości. Ostatecznie rezultat został zweryfikowany na 28:21. – Po analizie zapisu meczu uznana została bramka zdobyta przez Łukasza Orlicha – wyjaśnia Czerwonka. W 59 minucie piłkarz Padwy ukarany został niebieską kartką. – Łukasz był faulowany, rywal otrzymał karę dwóch minut. Jednak puściły nerwy i nasz zawodnik starł się z Krzysztofem Tylutkim, doświadczonym występami w superlidze. Uznane to zostało za niesportowe zachowanie. W efekcie nie będzie mógł zagrać w trzech spotkaniach – mówi trener.
Z dwóch meczów u siebie Padwa uzbierała zaledwie trzy punkty. Przed drużyną, do świąt wielkanocnych i trzytygodniowej przerwy w rozgrywkach, jest jeszcze sześć kolejnych spotkań we własnej hali. Podopieczni trenera Czerwonki zmierzą się kolejno z: Nielbą Wągrowiec, ARGED KPR Ostrovią Ostrów Wielkopolski, MKS Grudziądz, MUKS Zagłębiem ZSO 14 Sosnowiec, AZS AWF Biała Podlaska i ORLEN Upstream SRS Przemyśl. – Moim marzeniem jest zdobycie kompletu punktów. Patrząc jednak realnie są rywale, z którymi koniecznie musimy odnieść zwycięstwa. Już w pierwszym meczu z Nielbą, czy z Grudziądzem i Zagłębiem. Także w starciach z Ostrovią, Białą Podlaską i Przemyślem postaramy się o sprawienie niespodzianki i pokonanie rywali – zapowiada opiekun MKS Padwa.
Spotkanie z Nielbą, które zostanie rozegrane w sobotę, o godzinie 18, będzie bardzo ważne dla układu w tabeli. Rywale zamościan mają zaledwie cztery punkty więcej, zajmują ósme miejsce, przy 10. pozycji Padwy. Wygrana pozwoli gospodarzom na zbliżenie się do górnej części tabeli. – Naszym celem w pierwszym sezonie w nowej I lidze centralnej jest spokojne utrzymanie na tym poziomie rywalizacji. Rozgrywanie spotkań na bezpośrednim zapleczu superligi jest bardzo wartościowe i pożyteczne dla rozwoju zespołu. Jesteśmy realistami i możliwość spadku z ligi też musimy brać pod uwagę. Na koniec marzy nam się miejsce w górnej części tabeli – mówi Czerwonka.