Szczypiorniści Azotów staną w sobotę przed szansą powiększenia swojego dorobku. Wyjazdowy mecz w Legnicy będzie miał jednak dodatkowy smaczek dla puławian i obecnego trenera Marcina Kurowskiego. Bo szkoleniowcem Miedzi jest Marek Motyczyński, jeszcze niedawno pracujący z Azotami.
Kurowski był jeszcze członkiem zespołu, kiedy w czerwcu 2009 roku Marek Motyczyński obejmował drużynępo Piotrze Dropku. Nowego szkoleniowca, pracującego przez 17 lat we Francji, sprowadził do polskiej ligi prezes klubu Jerzy Witaszek.
W dorobku opiekuna Azotów były, wywalczone w latach dziewięćdziesiątych z Wisłą Płock, srebrny medal i dwa brązowe mistrzostw kraju oraz Puchar Polski.
Jednak przygoda z zespołem z Puław trwała zaledwie pół roku. – Pomimo tak krótkiego czasu osiągnąłem niezły wynik – wspomina Motyczyński.
– Byliśmy w czubie tabeli, z dużymi szansami na rozpoczęcie fazy play-off z uprzywilejowanego miejsca – podkreśla.
Byłego szkoleniowca miło wspomina Marcin Kurowski, który był wtedy drugim, grającym trenerem. – Miał ojcowskie podejście do zawodników. Był dla nas przyjacielem. Rozumiał, że piłkarz też jest człowiekiem i mogą mu się przytrafić gorsze dni – mówi.
A Remigiusz Lasoń, występujący w Azotach pod okiem Motyczyńskiego, dodaje: – Tego szkoleniowca nie dało się nie lubić. Wprowadził, po raz pierwszy w drużynie, nowy cykl treningowy, przeniesiony z lig zagranicznych.
Nie "zajeżdżał” obciążeniami zawodników. Podczas meczu każdemu z nas chciało się grać – chwali szkoleniowca występujący obecnie w Powenie Zabrze rozgrywający. – Trener do końca wierzył w nas. Nie pozwalał się załamywać, kiedy nam nie szło – dorzuca obrotowy Mateusz Kus.
Kibice pamiętają, że wiele spotkań Azoty wygrywały różnicą jednej lub dwóch bramek, a drużynę omijały kontuzje. – Wolał mieć zawodnika nie do końca przygotowanego, niż przemęczonego, z tendencją do urazów i groźnych kontuzji.
Jego mentalne podejście do zespołu bardzo mi się podobało – twierdzi Kurowski. – Trener Motyczyński zawsze stał po stronie graczy oraz drużyny.
Każdemu dawał szansę, tak jak mnie w meczu z Piotrkowianinem, kiedy grałem do końca, chociaż wyraźnie mi nie szło. Rzuciłem wtedy trzy bramki w końcówce i zostałem bohaterem - wspomina Lasoń.
Kto dzisiaj będzie górą? – Po meczach Azotów z Warmią Olsztyn i Chrobrym Głogów zauważyłem, że Marcin Kurowski, który z pewnością ma trenerski talent, wprowadza również niektóre elementy mojej trenerki – zauważa Motyczyński.
– Czy sprawimy niespodziankę? Faworytem będą goście, którzy muszą wygrać. My jesteśmy w trudnej sytuacji finansowej i jeśli zwyciężymy, to osiągniemy duży sukces.
– Trener Motyczyński zna każdego z nas. Na pewno dobrze przygotuje swoich podopiecznych do walki – uważa Kus.
– Nie będzie czasu na sentymenty. Szanujemy naszego byłego szkoleniowca, ale na pewno będziemy walczyli o zwycięstwo – zapewnia Kurowski.