Jeden rywal z głowy, teraz czas na kolejnego. We wtorek zawodniczki MKS Selgros dowiedzą się, na kogo trafią w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów. Początek losowania zaplanowano na godz. 11
– Rewanż z Dunkami kosztował nas mnóstwo zdrowia. Emocje były niesamowite i do tej pory nie było czasu, żeby siąść i spokojnie pomyśleć o losowaniu kolejnej rundy Pucharu Zdobywców Pucharów – mówi Monika Marzec, druga trener MKS Selgros.
I przekonuje, że ze względów ekonomicznych wolałby bliższy wyjazd. – Wiadomo, że z powodów logistycznych i finansowych lepiej gdyby los nie przydzielił nam Rosjanek. Z austriackim Hypo w lecie grałyśmy sparing. Wtedy była to drużyna w naszym zasięgu. Kto wie, czy po tych kilku miesiącach byłoby tak samo. Na tym etapie rozgrywek na pewno nie ma już słabych przeciwników. Poprzeczka idzie do góry i zdajemy sobie z tego sprawę.
W najlepszej ósemce jest kolejny duński zespół – Midtjylland, który w swojej lidze jest wiceliderem, a z 18 meczów wygrał 13. Przed rokiem w ramach Ligi Mistrzyń lublinianki dwa razy przegrały z tą drużyną. Norwegię reprezentuje Byasen Trondheim, obecnie piąta ekipa tamtejszej ligi. Byasen do tej pory zaliczyło osiem wygranych, siedem porażek i jeden remis.
W ćwierćfinale wystąpi także francuskie Fleury Loiret Handball, które zajmuje pierwsze miejsce w swojej lidze przed Metz Handball, czyli następnym dobrym znajomym podopiecznych trener Włodek.
W Niemczech ze zmiennym szczęściem radzi sobie kolejny z potencjalnych rywali MKS Selgros – HSG Blomberg-Lippe, który zajmuje siódmą lokatę w Bundeslidze.
Ostatnio ta drużyna złapała jednak formę, bo ma na koncie sześć zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach. Jest jeszcze węgierski FTC-Rail Cargo Hungaria, czyli dawny Ferencvaros. W rodzimej lidze ustępuje jedynie Gyori ETO KC i ma na koncie 16 zwycięstw, jeden remis i jedną porażkę.
– Ja osobiście wolałabym uniknąć Rosjanek i Węgierek. Te pierwsze mają specyficzny styl gry, bardzo siłowy. Węgierki są z kolei bardzo mocne, może nawet najsilniejsze w tym gronie – przekonuje Kristina Repelewska. Dodaje też, jakie zespoły sobie wymarzyła.
– Mówię tylko za siebie, ale chciałabym wylosować niemiecką lub francuską drużynę. Na kogo nie trafimy i tak uważam, że jesteśmy w stanie powalczyć. Mamy zdecydowanie więcej doświadczenia, a jak pokazała rywalizacja z Randers można awansować nawet, kiedy przydarzy się jedno słabsze spotkanie, bo tutaj liczy się dwumecz.