Ich sobotni rywale z KPR Miedź-96 Legnica, zwyciężyli już pięciokrotnie. Czy jedenasta seria spotkań będzie pomyślniejsza dla puławian, którzy w sobotę (godz. 18) wystąpią w roli gospodarzy?
Szkoleniowiec Azotów zapewnia, że zawodnicy powoli odzyskują formę, ale nadal pozostaje problem bramkarzy. Kiedy kontuzja kręgosłupa wyeliminowała Piotra Wyszomirskiego, w odwodzie pozostali mało doświadczeni szczypiorniści.
- Pewne luki staramy się nadrabiać uważniejszą defensywą całej drużyny - powiedział trener Piotr Dropek, kiedyś... bramkarz Wisły. - Czy nie mam ochoty stanąć w bramce? Czasami mnie korci, ale tak poważnie, to młodzież musi zbierać doświadczenie. Z drugiej strony wiem, że już teraz musimy walczyć o korzystne rezultaty, dlatego cały czas szukamy wzmocnienia. Niestety, urazy nie oszczędzały naszego zespołu. Teraz powoli opanowujemy sytuację i wierzę, że w końcu w naszej grze także nadejdzie przełom.
W ostatnim wyjazdowym meczu byliśmy blisko celu. Może uda się na własnym parkiecie. Drużyna, z którą pracuję od trzech tygodni, powoli odzyskuje świeżość, mimo, że zawodnicy przyjęli większe obciążenia. Ale zajęcia są inaczej skonstruowane.
Puławianie powinni przystąpić do konfrontacji z Miedzią w składzie, który dzielnie rywalizował w Gdańsku z AZS AWF. Na lekki ból w pachwinie skarży się skrzydłowy Wojciech Zydroń, najlepszy snajper puławskiej ekipy. Do soboty powinien jednak odzyskać pełną dyspozycję.
Gospodarze sobotniej konfrontacji analizowali zarejestrowane mecze przeciwników. Liderem Miedzi jest doświadczony Radosław Fabiszewski.
- Często bierze na siebie ciężar gry, cieszy się dużym zaufaniem kolegów i trenera - ocenił Piotr Dropek. - Innym zawodnikiem, na którego należy zwrócić szczególną uwagę jest kołowy Piotr Będzikowski. Od postawy tych szczypiornistów wiele zależy. Mam nadzieję, że będziemy skuteczniejsi od gości. Nasza gra już jest bardziej uporządkowana, brakuje tylko lepszych wyników.