ROZMOWA Z Sabiną Włodek, trener MKS Lublin, byłą reprezentantką Polski w piłce ręcznej
– Rozpiera mnie duma i radość. Długo nas nie było na imprezie tej rangi, dlatego głód zwycięstw jest ogromny. Awans do ćwierćfinału to wielka sprawa. Wszyscy cieszymy się razem z dziewczynami.
• Mecz z Rumunią był najlepszym spotkaniem w wykonaniu naszej kadry podczas turnieju w Serbii?
– Zdecydowanie tak, choć przeciwko Norwegii również rozegraliśmy dobre zawody. Przegrać pięcioma bramkami z ekipa tej klasy to nie wstyd. Mecz z Rumunią był jednak wyjątkowy. Nie do końca układał się po naszej myśli. Do 47 minuty wydawało się, że będzie ciężko awansować. Świetną zmianę dała jednak "Ryba” (Małgorzata Gapska – red.), która odbiła kilka ważnych piłek i później poszło. To był taki horror z happy endem.
• Teraz spotkanie z Francuzkami, aktualnymi wicemistrzyniami świata. Gdzie możemy upatrywać szans na sukces?
– Przeciwko Rumunkom dziewczyny zagrały w obronie gorzej niż w poprzednich spotkaniach. Już do przerwy straciły przecież 17 goli. Jeśli poprawią się w tym elemencie i utrzymają fenomenalną dyspozycję w ataku, mogą zwyciężyć. Trzeba tez liczyć na to, że wreszcie gorszy dzień będą miały francuskie bramkarki, które do tej pory spisywały się rewelacyjnie. Wierzymy w kolejną niespodziankę, a może i sensację.
• Podczas turnieju w Serbii świetną formę prezentuje Ala Wojtas. Chyba ciężko będzie ją zatrzymać w drużynie?
– Na razie o tym nie myślimy. Trzymamy kciuki, żeby w dalszym ciągu prezentowała się tak znakomicie, jak przeciwko Rumunii, gdy była numer jeden w zespole.