ROZMOWA ZE Sławomirem Szmalem, bramkarzem reprezentacji Polski w piłce ręcznej
– Ciepło i rodzinnie. Czekałem na tę wigilię jak dziecko. Osiem lat nie było mnie w kraju na Boże Narodzenie. Mam nawet trochę wyrzuty sumienia, że nie zdecydowałem się wrócić wcześniej zza granicy. W Niemczech podczas Bożego Narodzenia rozgrywaliśmy mecze ligowe. Był tylko jeden dzień na świętowanie. Reszta to treningi i występy na parkiecie.
• Jak wyglądały te wigilie?
– Spotykaliśmy się z kolegami. Kto mógł, to przychodził, choćby Grzesiek Tkaczyk, Mariusz Jurasik i Karol Bielecki. Raz byli też koledzy z Rosji, Białorusi i Ukrainy. To była najbardziej pamiętna wigilia. Inna kultura, inne jedzenie. Zaskoczyli nas tym, że przed północą włączyli rosyjskie przeboje, zaczęli tańczyć. A my w spokoju słuchaliśmy kolęd, bo był to czas oczekiwania na Boże Narodzenie.
• W tym roku operacja pozwoliła wymigać się od przedświątecznych przygotowań?
– Oj nie do końca. Pomagałem w kuchni, wszystkie prace fizyczne spadły na moje barki. Ale wcale nie narzekam. Wprost przeciwnie, branie czynnego udziału w przygotowaniach sprawiło mi sporą radość.
• Jak czuje się pan po operacji?
– Bardzo dobrze. Pierwszego dnia po świętach rozpocząłem rehabilitację. Pani Aleksandra bardzo troskliwie się mną zajęła. Zdążyłem też odwiedzić lekarza. Obejrzał kolano, stwierdził, że wszystko idzie ku dobremu i szybko wrócę do pełni zdrowia.
• Niektórzy jeszcze wierzą, że Sławomir Szmal pojedzie na mistrzostwa Europy do Serbii.
– Turniej obejrzę jako kibic. Nie chcę utrudniać zadania trenerowi, wprowadzać zamieszania, nerwowego oczekiwania na to, czy się wyleczę. Bramka jest dobrze obsadzona, więc spokojnie mogę skoncentrować się na rehabilitacji.
• Wszystko wskazuje na to, że na mistrzostwa pojadą Marcin Wichary i Piotr Wyszomirski. Który z nich powinien być numerem jeden?
– To wyklaruje się podczas turnieju. Myślę, że decydująca będzie dyspozycja dnia. W bramce stanie ten, który będzie aktualnie w wyższej formie.
• Jakie są mocne i słabe strony Wyszomirskiego i Wicharego?
– Piotrek to świetny bramkarz. Jest bardzo szybki i znakomicie broni strzały ze skrzydła. Ma chyba tylko jedną wadę. Jest za cichy. Jeżeli zacznie mocniej pokazywać emocje, doda to pewności siebie jemu samemu i pozostałym chłopakom. Marcin Wichary nie ma z tym problemu.
• Polska, Dania, Serbia, Słowacja – to mocna grupa?
– Bardzo mocna. Duńczyków nie trzeba nikomu przedstawiać, ale groźni będą też gospodarze. Z pewnością zrobią wszystko, żeby wywalczyć kwalifikację olimpijską. Ale i Słowacji ni e można zlekceważyć. To silna i nieprzewidywalna ekipa.
• Nieobecność Sławomira Szmala znacznie zmniejsza szanse Polski na pierwszy w historii medal mistrzostw Europy w piłce ręcznej.
– Bez przesady. Mamy silną reprezentację z wieloma mocnymi punktami. Sądzę, że stać nas na medal. Naturalnie, wiele będzie zależało od tego, jak wystartujemy. Jeżeli wygramy pierwszy mecz, rozpędzimy się to może się okazać, że nikt nie będzie w stanie nas zatrzymać.
• Kto będzie faworytem tego turnieju?
– Francuzi i Duńczycy jak zawsze. Dodałbym do tego jeszcze gospodarzy, bo im będzie zależało szczególnie.
• W 2012 roku odbędą się też mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Wybiera się pan na mecze w charakterze kibica?
– Niestety, nie mam biletów.
• Wierzy pan w reprezentację Franciszka Smudy? Co mogą osiągnąć "biało-czerwoni”?
– Na pewno ciężko będzie powtórzyć sukces Greków sprzed ośmiu lat. Przy splocie szczęśliwych
okoliczności możemy zostać jednak czarnym koniem tych rozgrywek.
• Trafiliśmy do grupy marzeń z Rosją, Grecją i Czechami.
– Na pewno na piłkarzach będzie spoczywała spora presja. O tym, czy sobie z nią poradzą zadecyduje indywidualne podejście każdego z chłopaków. Od tego, by im pomóc są trenerzy. Można też zatrudnić psychologów. Do Euro zostało jeszcze prawie pół roku. To bardzo dużo czasu.
• W sierpniu odbędą się Igrzyska Olimpijskie. Polscy piłkarze ręczni wezmą w nich udział?
– Gra w tym turnieju to jedno z moich największych marzeń. Droga do Olimpiady jest jednak daleka. Trzeba wywalczyć awans, a ja muszę wrócić do pełni zdrowia. Jeżeli uda się spełnić oba czynniki, będę bardzo szczęśliwy.