Jutro podopieczne Edwarda Jankowskiego zagrają z Pogonią Baltica Szczecin
W ciągu ośmiu dni miały do rozegrania cztery mecze. Na razie podopieczne Edwarda Jankowskiego mogą chodzić z podniesionymi głowami, bo dwukrotnie pokonały portugalski ADA Colegio Joao de Barros, a w środę wygrały z KPR Jelenia Góra. Jutro czeka ich jednak najprawdopodobniej najtrudniejszy test – mecz z Pogonią Baltica Szczecin.
Paradoksalnie, to nie rywalki są największym zmartwieniem brązowych medalistek mistrzostw Polski. Dużo większym kłopotem jest długa i męcząca podróż. – Mamy w nogach trzy ciężkie mecze, a tu jeszcze musimy pokonać ponad 700 kilometrów – żali się Jankowski.
SPR wyruszył w podróż wczoraj wieczorem. Szczypiornistki pojechały do Warszawy autokarem. W stolicy lublinianki przesiadły się do pociągu sypialnego, którym dotarły do Szczecina. – Długo zastanawialiśmy się nad środkiem transportu. Autokar okazał się zbyt drogi, bo kosztowałby nas kilkanaście tysięcy złotych. Pociąg jest zdecydowanie tańszy – tłumaczy szkoleniowiec.
W Szczecinie na pewno wystąpi Alina Wojtas, która w ostatnich dniach zmagała się z kontuzją dłoni. – Ala nie jest do końca zdrowa, bo wciąż ma szwy na ręce. Pozbędzie się ich dopiero za kilka dni. W środowym meczu z KPR Jelenia Góra widać było, że ten uraz siedział w jej głowie – zauważa Jankowski.
Najbliższy rywal SPR, w ostatniej kolejce mocno zaskoczył. Szczecinianki urwały jeden punkt wicemistrzyniom Polski, Zagłębiu Lubin. Co więcej, podopieczne Dariusza Molskiego na osiem minut przed końcową syreną prowadziły pięcioma bramkami.
– Miedziowe miały praktycznie przegrany mecz, ale podniosły się i grały do samego końca. Nie wytrzymaliśmy ciążącej na nas presji – przyznał na klubowej stronie szkoleniowiec Pogoni.
– Ten wynik pokazuje, że to trudny zespół. W składzie szczecinianek jest kilka doświadczonych zawodniczek, które będą wiedziały, kiedy podkręcić tempo. Musimy uważać na Olenę Naumenko czy Agatę Cebulę – dodaje Jankowski.