MKS Perła Lublin w niedzielę zmierzy się na wyjeździe z Eurobud JKS Jarosław. Mecz schodzi jednak na dalszy plan, bo na pierwszym są problemy związane z pandemią koronawirusa.
Przypomnijmy, że wirusa w zespole wykryto w końcówce października. Mimo że klub dość rygorystycznie podchodził do zaleceń pandemicznych, zakażeniu uległa spora część drużyny.
Ta choroba spowodowała, że zespół przez kilkanaście dni nie odbywał treningów w formie stacjonarnej. Zamiast tego sztab szkoleniowy łączył się ze swoimi podopiecznymi przez internet, a zajęcia były przeprowadzane w formie zdalnej. Przełożono również dwa mecze Perły – z Piotrcovią Piotrków Trybunalski oraz MKS Zagłębiem Lubin.
Na początku tego tygodnia jednak przeprowadzono w Perle kolejne testy, które wykazały, że szczypiornistki uporały się z chorobą i mogą wrócić do zajęć. Nie oznacza to jednak, że koronawirus nie pozostawił w ich organizmach żadnego śladu.
– W całej swojej karierze nie widziałem czegoś takiego. Zawodniczki nie mają po prostu siły, energia kończy się po dziesięciu sekundach wysiłku. Jest to przerażające dla mnie, jako trenera, bo muszę być naprawdę uważny. Zarówno ja, jak i klub, podchodzimy do sytuacji odpowiedzialnie i także dlatego cała drużyna miała dodatkowe badania krwi i serca. Niestety, testy te pokazały, że COVID naprawdę wpływa na serce. Mamy zawodniczki, którym się to przytrafiło, a co za tym idzie, które nie są jeszcze gotowe na powrót do normalnych treningów. Nie zamierzamy podejmować żadnego ryzyka, obserwujemy je i cieszę się, że klub wspiera te działania, bo wiem, że nie wszędzie jest to normą – tłumaczy w klubowych materiałach Kim Rasmussen, opiekun Perły.
W tej sytuacji niedzielny mecz z Eurobud JKS Jarosław schodzi na dalszy plan. Klub starał się przełożyć to spotkanie na inny termin, ale nie otrzymał odpowiedniej zgody.
– Musimy grać i będziemy gotowi na tyle, na ile możemy. Będę jednak pierwszym, który otwarcie mówi, że to zbyt ryzykowne i nie ma sensu naciskać na zawodniczki po tak trudnej sytuacji. Chodzi o przynajmniej jeden dodatkowy tydzień, ale według mnie powinna zostać wprowadzona zasada, że wracamy do gry co najmniej dwa tygodnie po zakończeniu kwarantanny. Dzięki temu mielibyśmy szansę zobaczyć, jak reaguje organizm. My mamy na to tylko sześć dni, drużyna z Jarosławia, gdy wracała do gry, miała cztery dni. To nieodpowiedzialne i groźne dla zawodniczek. Przykro mi, że nie możemy odczekać, ale tak jak powiedziałem, będziemy gotowi na niedzielę. Mam tylko nadzieję i modlę się, by nie stało się nic poważnego, bo takie przypadki w świecie sportu, po zbyt szybkim powrocie, także już się zdarzały. To nie były tylko urazy, ale kwestie życia i śmierci. Staraliśmy się przesunąć ten mecz o kilka dni, co pozwoliłoby nam wrócić do formy, ale musimy wyrobić się z rozegraniem trzech spotkań przed zgrupowaniem reprezentacji. Podsumowując więc, mamy inne wyzwania i cele, ale nasza motywacja się nie zmienia – mówi w materiałach prasowych klubu Rasmussen.
Niedzielny mecz w Jarosławiu rozpocznie się o godz. 13. Gospodynie obecnie zajmują siódme, przedostatnie, miejsce w ligowej tabeli. W pierwszej rundzie Perła we własnej hali wygrała 34:25.