Aż siedem zawodniczek MKS Perła Lublin walczy obecnie z kontuzjami, a kalendarz jest bardzo napięty
Obłożenia gabinetu sztabowi lekarskiemu Perły mogłaby pozazdrościć niejedna prywatna klinika. Obecnie kuruje się w nim aż siedem zawodniczek Perły – Aleksandra Rosiak, Małgorzata Stasiak, Valentina Blażević, Marta Gęga, Mia Moldrup, Kinga Achruk i Aneta Łabuda. Ta sytuacja odbija się również na innych szczypiornistkach, bo gołym okiem widać, że reszcie wyraźnie brakuje sił. Pierwszym sygnałem alarmowym był mecz w Jarosławiu, gdzie Perła wygrała z EUROBUD JKS dopiero po rzutach karnych. W sobotę uciec spod topora już się nie udało, bo Odense Handbold w drugiej połowie pozwoliło mistrzyniom Polski rzucić tylko 5 bramek. Dla ekipy Roberta Lisa jest jeszcze jedna zła wiadomość – w najbliższym czasie nie ma co liczyć na odpoczynek, bo granie co trzy dni będzie trwało do połowy lutego. Dla kibiców też mamy złą informację – fani nie powinni spodziewać się szybkiego powrotu na boisko kontuzjowanych zawodniczek.
Jedynym wyjątkiem może być Kinga Achruk, która może pojawić się na parkiecie w przyszłym tygodniu. Wątpliwe jest jednak, aby zdążyła na zaplanowany na 22 stycznia hitowy mecz z Metraco Zagłębiem Lubin. – Kinga po meczu pucharowym z CS Gloria 2018 Bistrita-Nasaud zgłosiła problemy z Achillesem. Niestety, ale zapaleniu uległo ścięgno. Jest w tej chwili poddawana zabiegom i mamy nadzieję, że wróci do gry w ciągu dwóch tygodni – mówi klubowej stronie Tomasz Pietras, fizjoterapeuta Perły.
Obecnie sporym problemem mistrzyń Polski jest gra w defensywie, którą w ryzach trzymały Achruk, Valentina Blażević i Marta Gęga. Niestety, cała trójka jest obecnie wyłączona z gry. – Vala naderwała przyczep w rozcięgnie podeszwowym (stopa-red.). W tej chwili jest w trakcie kuracji zastrzykami. Już w tej chwili czuje znaczną poprawę. Musimy jednak powoli zaczynać wprowadzenie jej do treningu, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Realnie powrót do pełnego treningu i gry to koniec miesiąca. Marta miała identyczny uraz jak Vala. Wystąpiła już nawet w meczu ligowym z Piotrcovią Piotrków Trybunalski, po którym czuła się dobrze. Niestety, dwa dni później w spotkaniu z Glorią podejrzewamy, że puścił jakiś zrost. Ból jest w trochę innym miejscu, ale cały czas jest to problem ze stopą – wyjaśnia Pietras.
Na odpoczynek nie mogą liczyć także skrzydłowe, bo z urazem wciąż walczy Aneta Łabuda. – Ona ma naderwany przyczep mięśnia dwugłowego uda. Miała z tym problem już w sierpniu, później po naszych zabiegach wszystko było w porządku. Niestety na kadrze uraz się odnowił – dodaje na klubowej stronie Pietras.
Kibicom pozostaje więc nerwowo obgryzać paznokcie i modlić się, żeby organizmy zdrowych zawodniczek, które teraz są niemiłosiernie eksploatowane wytrzymały do końca sezonu. Może się jednak okazać, że zmęczenie będzie zbyt duże i pojawią się kolejne kontuzje, a wtedy na możliwość skorzystania z pełnego składu Robert Lis będzie musiał poczekać być może nawet do kolejnych rozgrywek.