Perle Lublin do zakończenia sezonu pozostały już tylko trzy spotkania. Aby wywalczyć kolejne mistrzostwo Polski podopieczne Roberta Lisa muszą w nich zdobyć sześć punktów
Tylko dwie ekipy liczą się jeszcze w walce o zwycięstwo w Superlidze. Rozgrywkom przewodzi Perla, która ma na swoim koncie 72 punkty. Cztery mniej uzbierało Metraco Zagłębie Lubin. Obie drużyny do zakończenia sezonu mają do rozegrania jeszcze trzy spotkania.
Bezpośrednie starcie największych rywali jest zaplanowane na ostatnią kolejkę. Wcześniej lublinianki podejmą w hali Globus KPR Gminy Kobierzyce oraz EKS Start Elbląg. „Miedziowe” natomiast czeka domowa konfrontacja z SPR Pogoń Szczecin oraz wyjazd do Kobierzyc. Z matematycznego rachunku wynika, że do zapewnienia sobie triumfu w Superlidze Perle brakuje już tylko sześciu punktów. Dlatego nikt w lubelskim obozie nie ma najmniejszych wątpliwości, że najbliższe dwa spotkania są tymi najważniejszymi w sezonie.
Te wyliczenia pokazują też, jak istotny był punkt wywalczony w poprzednim tygodniu w Szczecinie. Przypomnijmy, że Perła w starciu z miejscową Pogonią przez długi okres czasu przegrywała, ale potrafiła doprowadzić do remisu i serii rzutów karnych. W niej okazała się gorsza od gospodyń, ale punkt wywalczony na trudnym terenie może okazać się kluczowy dla losów mistrzowskiego tytułu. Gdyby go zabrakło, to o zwycięstwie w Superlidze decydowałby zapewne mecz ostatniej kolejki w Lubinie.
A tak Perła może zapewnić sobie złote medale już 14 maja, kiedy zmierzy się z EKS Start Elbląg. Warunkiem koniecznym jest jednak pokonanie w regulaminowym czasie gry Kobierzyc i Startu.
– Ten punkt ze Szczecina może okazać się w końcowym rozrachunku niezwykle ważny. Stąd też olbrzymie gratulacje z mojej strony dla dziewczyn. One nie wątpią w to, że jesteśmy dobrą drużyną i zawsze możemy odwrócić losy meczu. Pierwsza połowa konfrontacji z Pogonią była w naszym wykonaniu tragiczna. Straciliśmy do przerwy 15 bramek, a nie pamiętam kiedy ostatni raz taka sytuacja miała miejsc - mówi na klubowym portalu trener MKS Robert Lis.
I dodaje co później działo się w spotkaniu. – Po zmianie stron, mimo że mecz się nam nie układał i było sporo niecelnych rzutów oraz błędów wynikających z pośpiechu, to koniec końców z pięciu bramek straty doszliśmy szczecinianki na jedną. Później znów przeciwniczki odskoczyły na cztery trafienia, ale jednak udało nam się ten mecz zremisować w trakcie regulaminowego czasu gry. Nie ma co rozrywać szat i się samobiczować. Zdawaliśmy sobie sprawę, że na wyjazdach gra się ciężko. Szczególnie z drużyną, która o nic już nie walczy, jest na zupełnym luzie, bez obciążenia psychicznego. Wszystkiego cały czas nie da się wygrywać. Powtórzę, że ważny jest zdobyty punkt. Dla przykładu Zagłębie straciło w Szczecinie komplet punktów, a my nie – dodaje szkoleniowiec "Perełek".