(fot. Wojciech Nieśpiałowski)
W meczu rewanżowym półfinału PGNIG Pucharu Polski Azoty Puławy zmierzą się w sobotę na wyjeździe z Gwardią Opole (godzina 19). Lepszy w dwumeczu zagra w wielkim finale z obrońcą trofeum PGE Vive Kielce
Wynik pierwszego spotkania nie jest na tyle satysfakcjonujący aby puławianie jechali ze spokojem do Opola. Po zaciętym i bardzo wyrównanym boju podopieczni trenera Daniela Waszkiewicza wygrali, ale tylko 31:28. – Przed rewanżem to znikoma zaliczka, której tak naprawdę nie ma co bronić – mówi Piotr Masłowski, który powrócił do składu po kontuzji. Popularny Masło wystąpił w środę, ale nie może być zadowolony ze swojej gry. – Było za dużo indywidualizmu w mojej grze. Muszę nad tym popracować – zapowiada.
Nie będąca faworytem Gwardia postawiła się puławianom, którzy momentami bili głową w mur pod bramką przyjezdnych. Szczególnie wtedy, kiedy między słupkami był doświadczony Adam Malcher. Reprezentant kraju przeżywa drugą młodość i swoimi interwencjami wielokrotnie wybijał z uderzenia miejscowych. – Gwardia to naprawdę solidna drużyna, posiadająca odpowiednie umiejętności. Dlatego wynik spotkania rewanżowego jest sprawą otwartą. Niczego nie możemy być pewni. Naszym zadaniem będzie zagrać tak, aby wyjść zwycięsko z dwumeczu i awansować do finału – mówi szkoleniowiec Azotów Daniel Waszkiewicz.
– Na pewno nie zamierzamy bronić wyniku z pierwszego spotkania – zapowiada rozgrywający puławian Paweł Podsiadło. Poziom obu ekip jest na tyle wyrównany, że o końcowym triumfie decydować mogę detale. – Mamy co poprawiać. Najgorzej jest w defensywie. Szkoda pierwszej połowy, w której prowadziliśmy już różnicą czterech bramek, a mimo to pozwoliliśmy Gwardii na zniwelowanie strat. W końcówce zrobiło się nerwowo. Zamiast większej liczby goli mamy zaledwie trzy. Dlatego nie kalkulujemy i do Opola jedziemy po zwycięstwo.
O tym samym myślą gospodarze, którzy w obecnym sezonie już wychodzili z opresji. Jesienią odrobili stratę czterech bramek z rywalizacji z Benfiką Lizbona w ramach drugiej rundy Pucharu EHF (rewanż 26:21 dla Gwardii, pierwszy mecz przegrany 24:28). – Mam nadzieję, że zagramy najlepiej jak potrafimy i odrobimy straty – zapowiada rozgrywający Gwardii Kamil Mokrzki.