W zaległym spotkaniu Azoty Puławy zmierzą się na wyjeździe z Energą MKS Kalisz. Pierwszy gwizdek w środę o godzinie 17.
Patrząc na tabelę będzie to mecz na szczycie, trzecia drużyna z Puław stanie w szranki z zajmującą czwarte miejsce ekipą z Kalisza. To już trzecie podejście obu zespołów do konfrontacji. Wcześniej z powodu zakażeń koronawirusem oraz związanej z tym kwarantanny i izolacji zawody były przekładane: raz z powodu kaliszan i raz z powodu puławian.
Patrząc na wyniki obu drużyn faworytem są szczypiorniści Azotów. Podopieczni Larsa Walthera wrócili do rywalizacji po ponad miesięcznej przerwie. W ciągu minionego tygodnia zdołali rozegrać już dwa zaległe spotkania: ze Stalą Mielec i z Zagłębiem Lubin. W obu odnieśli przekonujące zwycięstwa odpowiednio 35:21 i 36:29. Z powodu samoizolacji Łomży Vive Kielce po meczu Ligi Mistrzów z Vardarem Skopje nie doszło do skutku zaplanowane na sobotę spotkanie z mistrzem Polski.
– Drużyna Azotów miała zdecydowanie więcej czasu odpoczynku przed meczem z nami. My w sobotę wygraliśmy skromnie z Grupą Azoty SPR Tarnów 28:27 – mówi Mateusz Kus, były reprezentacyjny obrotowy i były zawodnik puławskiego klubu, występujący obecnie w MKS Kalisz. – Dla wielu z nas będzie to trzeci mecz po zakażeniu koronawirusem. Dla puławian zresztą także. Nasze stracie zapowiada się bardzo ciekawie – dodaje.
W poprzednim sezonie Energa MKS Kalisz zakończył sezon na szóstej pozycji, Azoty były czwarte. Na trenerskiej ławce pojawił się pracujący dotychczas w Vive Kielce Tomasz Strząbała. Nowy szkoleniowiec zaczął dobierać sobie graczy. Jednym z nowych został Mateusz Kus, który powrócił do kraju z Motoru Zaporoże. Wielu mówiło, że w Kaliszu pod okiem Strząbały budowana będzie solidna ekipa, nawet z aspiracjami medalowymi.
– Na razie mamy grać i starać się wygrywać z kim tylko będzie można. Dobrze byłoby poprawić lokatę z wiosny. Nie ukrywamy jednak, że będzie to trudne zadanie. Obecny sezon będzie dla wielu zespołów bardzo wymagający. Z jednej strony walka z pandemią i kwestie zdrowotne, z drugiej wybicie z rytmu meczowego poprzez chorobę i kwarantannę. Jest jeszcze trzecia sprawa: system rozrywek. Pamiętajmy, że nie mamy play-off. W takich okolicznościach każdy mecz jest bardzo ważny, w każdym trzeba walczyć o pełną pulę. Straconych po drodze, czasami dość głupio, punktów nie da się odrobić w drugiej części rozgrywek – analizuje Kus.
Na stratę punktów nie mogą pozwolić sobie puławianie. – Jeśli chcemy wyprzedzić w końcowej klasyfikacji Orlen Wisłę Płock każde spotkanie jest dla nas o trzy punkty. Nie możemy pozwolić sobie na wpadkę w Kaliszu, choć to będzie bardzo trudny mecz. Na razie mamy komplet wygranych i chcemy to kontynuować – zapowiada Jerzy Witaszek, prezes Azotów. – Nas też interesuje zwycięstwo – dodaje Kus.