

Azoty Puławy po raz szósty w historii awansowały do półfinału mistrzostw Polski

Tym razem okazały się lepsze od Chrobrego Głogów (wygrana 28:25 na wyjeździe i remis u siebie 24:24), jednak w stylu który nie zachwycił. W meczu rewanżowym oglądaliśmy za dużo indywidualnych często bezproduktywnych akcji. – Za szybko próbowaliśmy oddawać rzuty, tak się nie gra – ubolewa kapitan Azotów Bartosz Jurecki.
Forma może niepokoić w kontekście walki o medale. – To fakt, złapaliśmy chwilową zadyszkę – przyznaje skrzydłowy puławian Adam Skrabania. – Jednak lepiej grać słabo i cieszyć się z kolejnych sukcesów, niż zaprezentować się koncertowo i nie zdobyć nic – dodaje skrzydłowy.
Przed Azotami kolejny w tym sezonie maraton. W ciągu siedmiu dni zespół trenera Daniela Waszkiewicza rozegra bowiem trzy mecze. Wszystko wskazuje na to, że trzykrotnie z najlepszą polską drużyną, uczestnikiem ćwierćfinału Ligi Mistrzów PGE Vive Kielce. Najpierw w niedzielne popołudnie w Kaliszu w finale Pucharu Polski, następnie w środę i sobotę, w półfinale mistrzostw Polski. Kielczanie rywalizowali w ćwierćfinale play-off z MKS Energa Kalisz, z którym przed wtorkowym rewanżem mieli aż 14 bramek zaliczki. – Nie gramy tego, co przed meczem zakładamy z trenerem. Trzeba to zmienić – dodaje kapitan Azotów.