ROZMOWA z Bartoszem Jureckim, trenerem piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
- Zacznijmy od waszego występu w V Szczypiorno Cup w Kaliszu. Nie było rewelacji: dwie przegrane z Górnikiem Zabrze i MMTS Kwidzyn i tylko szóste miejsce. Chyba nie był pan z tego zadowolony?
– Zajęliśmy szóstą lokatę na osiem grających drużyn, choć nie wynik był najważniejszy. To niezbyt dobre osiągnięcie.
- Podobnie jak rok temu kluczowy był pierwszy mecz z Górnikiem Zabrze. Tym razem przegraliście wyraźnie 23:30, rok temu ulegliście tylko jedną bramką…
– Popełniliśmy aż 19 błędów, które miały przełożenie na rezultat. Przeciwko Górnikowi bardzo mało graliśmy w obronie, a to przecież jest klucz do wygrania każdego meczu. Zależało mi, o czym podkreślaliśmy omawiając ten mecz, abyśmy grali do pewnej piłki. Pokazałem zawodnikom, że spokojne rozgrywanie ataku pozycyjnego prędzej, czy później przyniesie efekt.
- Drugiej porażki doznaliście w decydującym o piątym miejscu spotkaniu z MMTS Kwidzyn. Tu przegraliście 22:27 i to spotkanie także nie ułożyło się po waszej myśli?
– Gra była już lepsza niż w starciu z Górnikiem, lepiej też funkcjonowała obrona. Pojawiły się jednak niewykorzystane sytuacje w ataku. Tylko w pierwszej połowie nie rzuciliśmy aż dziewięciu tzw. setek. I małym usprawiedliwieniem jest fakt, że w tym starciu zagraliśmy bez pięciu zawodników.
- W piątek i sobotę byliście gospodarzem Turnieju o Puchar Prezesa Grupy Azoty Puławy z okazji 15-lecia KS Azoty Puławy. Mimo, że puchar pojechał do Płocka, z postawy swoich podopiecznych może pan być zadowolony. Już w pierwszym meczu z ZTR Zaporoże nikt nie miał wątpliwości kto był lepszy – wygraliście 31:22…
– W ciągu dwóch dni zobaczyliśmy zespół, który przede wszystkim tworzył kolektyw i walczył. Tego momentami brakowało w Kaliszu. W starciu z ZTR na bardzo dobrym poziomie funkcjonowała obrona, atak, swoje dorzucili bramkarze. Na wyniku spotkania finałowego z Orlen Wisłą Płock przegranego 22:25 zaważyły detale: małe szczegóły w obronie, raz czy dwa nie przyłożona ręka w ataku. Nieco mniej błędów popełnił zespół z Płocka. Podziękowałem swoim zawodnikom za walkę.
- Na tydzień przed inauguracją nowego sezonu forma Azotów jest już chyba na poziomie, którego pan oczekuje?
– Po grach kontrolnych mamy bogaty materiał do analizy. Cały czas mamy jednak nad czym pracować. Na razie nie jest idealnie, ale będziemy dążyć do tego, aby tak było. W lidze każdy przeciwnik będzie trudny. Po raz pierwszy od dwóch lat będzie przecież spadek do I ligi. Dlatego, czy będziemy grali z mistrzem Polski PGE Vive Kielce, Płockiem, czy drużynami z dołu tabeli, nikt nie odpuści, każdy będzie walczył do końcowej syreny. Mam nadzieję, że na mecz inauguracyjny z Zagłębiem Lubin będę miał już do dyspozycji drużynę w komplecie i będę miał ból głowy, kogo wpisać do meczowego protokołu.