W spotkaniu rozgrywanym awansem Azoty Puławy zmierzą się dzisiaj na swoim parkiecie ze Śląskiem Wrocław. Początek rywalizacji o godzinie 18
Byliśmy po prostu słabsi – tak mówił po przegranym wysoko (29:37) meczu ćwierćfinałowym z Benficą Lizbona w Challenge Cup szkoleniowiec Azotów Ryszard Skutnik.
Na chwile słabości puławianie nie mogą już sobie pozwolić w żadnym z czterech spotkań, które zostały do zakończenia sezonu zasadniczego w superlidze. Chyba, że nie zależy im na występie w play-off.
Gdyby tak się stało obecny sezon można by powoli zacząć spisywać na straty. Stanie się również tak w przypadku wejścia do fazy play-off z ósmej, bądź siódmej lokaty. Przy takim scenariuszu przeciwnikiem Azotów będzie ktoś z naszego międzynarodowego duetu: Vive Tauron Kielce – Orlen Wisła Płock.
Konfrontacja z tymi ekipami nie wróży sukcesu w postaci awansu do półfinału i otwartych drzwi do walki o medale mistrzostw Polski.
Terminarz końcówki sezonu jest po myśli graczy trenera Ryszarda Skutnika. Poza Śląskiem puławianie zmierzą się jeszcze z Wybrzeżem Gdańsk, MMTS Kwidzyn i Nielbą Wągrowiec. Z dwoma ostatnimi przeciwnikami zagrają na obcym parkiecie. Z wymienionej czwórki jedynie kwidzynianie są wyżej sklasyfikowani w ligowej tabeli. Do zdobycia jest zatem osiem punktów, które matematycznie mogą nawet dać piątą pozycję. Bardzo realne jest jednak zajęcie szóstego miejsca.
Pierwszą przeszkodą do tego celu jest beniaminek z Wrocławia. W ostatniej kolejce goście stracili komplet punktów po przegranej na swoim parkiecie z kolejnym z beniaminków Wybrzeżem Gdańsk (25:32). Tym samym nadal zajmują przedostatnią pozycję z dorobkiem 10 „oczek”. Do Azotów tracą zaledwie cztery.
– Po wpadce z Wybrzeżem Śląsk przyjedzie do nas i będzie „gryzł parkiet” chcąc się odkuć – twierdzi rozgrywający Azotów Rafał Przybylski. – Dlatego nie będzie to łatwe spotkanie, zresztą jak każde w naszej lidze.
Gospodarze muszą jak najszybciej zapomnieć o niedzielnej porażce z Benficą i zagrać tak, jak mieliśmy tego przykład w spotkaniu z Pogonią Szczecin. Miejscowi zdeklasowali wówczas szczecinian wygrywając różnicą aż 13 bramek.
– Jesteśmy solidnie poobijani, ale będziemy walczyć. Interesują nas wyłącznie dwa punkty. Na kolejną wpadkę nie możemy już sobie pozwolić – przekonuje Przybylski. – Chcemy także zmazać plamę po przegranej z Portugalczykami.
Wszystko wskazuje na to, że podobnie jak w spotkaniu z Benficą, trener Ryszard Skutnik nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych Pawła Grzelaka, Piotra Masłowskiego, Hrvoje Tojcicia i Kosty Savicia.