(fot. Jarosław Czępiński)
Rozmowa z Michałem Szybą, reprezentantem Polski, rozgrywającym Azotów Puławy
- Jak odebrał pan porażkę w Płocku z Orlen Wisłą?
– Nasze spotkanie otwierało rozgrywki, więc dało się wyczuć nerwową atmosferę. W okresie przygotowawczym rozegraliśmy mecz kontrolny z Płockiem, który wysoko przegraliśmy. Staraliśmy się wyciągnąć wnioski z tego spotkania i niektóre zmiany udało nam się wprowadzić w życie. Ale Wisła to druga siła naszej ligi i była poza zasięgiem.
- Na plus można tylko zapisać waszą dobrą grę w obronie.
– Mecze wygrywa się przede wszystkim obroną. Dlatego od początku stanęliśmy mocno w defensywie i wyglądało to bardzo dobrze. Po meczu z takiej klasy przeciwnikiem nie mamy sobie nic do zarzucenia. Bardzo długo utrzymywał się niski wynik. Po 12 minutach przegrywaliśmy tylko 2:4, a po 20 – 2:6. Pierwsza połowa zakończyła się bardzo niskim rezultatem 7:10.
- Znacznie słabiej wypadliście w ataku, co w drugiej połowie wykorzystali gospodarze.
– Przez nasze błędy podarowaliśmy rywalom kilka bramek. Gubiąc piłki nadziewaliśmy się na kontry. Skrzydłowi dostawali za mało piłek. Mamy nowych zawodników na tej pozycji: Bartka Kowalczyka i Kubę Morynia. Widać było jeszcze brak zgrania między nimi.
- Wrócił pan do Azotów po pięciu latach, to jest już zupełnie inna drużyna…
– Mamy młody ambitny zespół, jest nowy trener Michał Skórki. Przede wszystkim jest to polska drużyna, nie licząc naszych bramkarzy. Ale oni są u nas już tak długo, że traktowani są jak swoi. W klubie jest wszystko dobrze poukładane. Pod względem organizacyjnym obecne Azoty niczym nie odbiegają od solidnych klubów europejskich. Mieliśmy fajne przygotowania. Pracował z nami trener od motoryki, więc zajęcia były dostosowane do każdego zawodnika. Myślę, że już od najbliższego meczu z Wybrzeżem Gdańsk będziemy mieli powody do zadowolenia, a efekty naszej pracy przełożą się na zwycięstwa.