Mimo udanego początku meczu Azoty wysoko przegrały w Płocku. Orlen Wisła przegrywała 0:3, ale już do przerwy prowadziła 14:11. Druga połowa przebiegała już pod dyktando „Nafciarzy”, którzy ostatecznie wygrali aż 34:25.
Pierwsze fragmenty sobotnich zawodów nie zapowiadały wysokiej porażki drużyny Larsa Walthera. Goście rzucili trzy bramki, a mieli szansę podwyższyć nawet wynik na 4:0. Mateusz Zembrzycki obronił rzut karny, ale jego koledzy nie wykorzystali szansy.
W 11 minucie nadal było jednak dobrze. W 11 minucie Andraż Velkavrh odskoczyli na 6:2. Kolejne siedem minut to jednak dużo lepsza postawa gospodarzy, którzy dopisali to swojego konta siedem goli. A puławianie ani jednego. Efekt? Z solidnej zaliczki błyskawicznie w 18 minucie zrobiła się trzymbramkowa strata, bo Orlen Wisła wygrywała 9:6.
Do końca pierwszej połowy miejscowi utrzymali taki dystans (14:11). Po zmianie stron ekipa z Płocka nie pozostawiła już rywalom żadnych złudzeń. „Nafciarze” cały czas utrzymywali bezpieczną przewagę. W 43 minucie zrobiło się już 23:16, a niedługo później 27:19. I było jasne, że piłkarze Azotów będą wracali do domu bez żadnego punktu. Ostatecznie podopieczni trenera Wlathera musieli się pogodzić z porażką 25:34.
W następnym meczu, 14 lutego Dawid Dawydzik i jego koledzy zagrają u siebie z Łomża Vive Kielce. Zawody zaplanowano na godz. 19.15.
Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy 34:25 (14:11)
Orlen: Morawski – Mihić 9, Szita 7, Mindegia 5, Komarzewski 4, Serdio 3, Daszek 3, Terzic 1, Krajewski 1, Stenmalm 1 oraz Ruiz, Fernandez, Toto, Suanja, Czapliński.
Azoty: Zembrzycki, Bogdanow – Akimienko 8, Gumiński 5, Jurecki 3, Velkavrh 2, Rogulski 2, Kowalczyk 1, Dawydzik 1, Podsiadło 1, Szyba 1, Przybylski 1, Łangowski, Seroka, Jarosiewicz.